To wypowiedzi mecenasa Leszka Piotrowskiego, pełnomocnika rodziny minister Blidy, który właśnie postanowił uczestniczyć w pracach komisji śledczej wyjaśniającej okoliczności jej śmierci. Rok od tragedii prokuratura nadal nie wie, dlaczego była polityk SLD popełniła samobójstwo.
Z zeznań prokuratorów przed komisją śledczą wynika na razie, że być może pochopnie podjęto decyzję o jej zatrzymaniu, ale w ogóle nie wynika, że podejrzewana o pośrednictwo we wręczaniu łapówki Blida była prześladowana przez “reżim” Kaczyńskich. Prokuratorzy przyznają, że przełożeni interesowali się sprawą, ale podkreślają, że nikt nie naciskał na sposób prowadzenia śledztwa. To spory kłopot dla polityków PO i SLD, którzy niemal od dnia śmierci Blidy wiedzieli, jaka jest “prawda”, i uczynili z niej polityczny oręż.
I w takiej sytuacji pojawia się mecenas Piotrowski. Miotający niesprawdzone oskarżenia adwokat. Szansa na medialne rozruszanie komisji. Człowiek, który dociekanie prawdy zastąpi emocjami w “stanie wyższej konieczności”. Który wzorowo odegra swoją rolę w przedstawieniu mającym pomóc w “dorżnięciu pisowskiej watahy”.
A że niewiele będzie to miało wspólnego z rzetelnym wyjaśnieniem sprawy? Chyba mało kto ma jeszcze złudzenia, że komisja śledcza w tym celu została powołana. Nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go. Mecenas Piotrowski w tej gonitwie ma już wymierne dokonania.