Reklama

Robert Mazurek: Przyjaciele pana W.

Dzieje się tak wiele dobrego – przekonywał ponad miesiąc temu w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Wojciech Mazowiecki. Niestety, byłem na to dobro ślepy.

Aktualizacja: 29.07.2010 22:04 Publikacja: 29.07.2010 22:03

Ale przecież tak wiele się zmieniło na lepsze. Już nikt nikomu krzesła nie wyrywa, o samolot się nie kłóci, do Gruzji guza szukać nie jeździ. Ludzie zakasali ręce i wespół w zespół wzięli się do pracy. Panuje cudowna spójnia i jedność. Jedność Łowiecka chciałoby się rzec.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/mazurek/2010/07/29/przyjaciele-pana-w/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Nauczyciele dostali już 30 procent podwyżki, a przecież to dopiero początki, i jeszcze dostaną, oj, dostaną. Pielęgniarki uradowane umową podpisaną z panią minister też swoje dostaną, a przecież już mają co do garnka włożyć, już niestraszne im drogie, kaczystowskie jabłka. Emeryci mundurowi czekają na swe sute świadczenia. Cieszą się graficy i fotograficy, zacierają ręce szklarze i ramiarze, wszak już wkrótce, gdy tylko portrety drogich przywódców zawisną w każdej ambasadzie, szkole, domu, zleceń będą mieli co niemiara…

Więc ja się pytam, czy Kaczyński jakąś drogę w tym czasie zbudował, czy on się w ogóle nimi zajmuje? Oczywiście, że nie. On jątrzy. A pan prezydent nie tylko drogi, ale i w tabloidach żeglarstwo promuje. I równouprawnienie kobiet – on siedzi na łódce, a pierwsza dama za sznurek ją ciągnie.

Zniknął język nienawiści i dzielenie Polaków. Już się mury pną do góry na budowie nowej, obiecanej włocławianom, tamy na Wiśle. Patrzcie, ludzie, to zgoda buduje! Jak grzyby po deszczu powstają schetynówki. Od 4 lipca przybyło nam 50 kilometrów autostrad i codziennie przybywają dwa całkiem nowe długaśne kilometry.

Reklama
Reklama

Gdzie?! – spytają państwo. Ba, ja też chciałbym to wiedzieć, ale władza nie chce nas, zajętych urlopami, takimi drobnostkami kłopotać, a media… Ech, szkoda gadać! Nie mogą się pogodzić z klęską PiS i milczą jak zaklęte o lipcowych cudach nad Wisłą. W nich cięgiem tylko Kaczyński to, Kaczyński tamto, liberałowie i talibowie, demokraci i frustraci. Że w TVPiS to zrozumiałe, ale wody w usta nabrały również stacje prywatne i o realizowaniu obietnic wyborczych nawet nie wspomną. Czekajcie, już o waszej kreciej robocie Fundacja Batorego raport przygotuje, już się Krajowa Rada wszystkiego dowie.

I to mają być przyjaciele pana Wajdy?!

Ale przecież tak wiele się zmieniło na lepsze. Już nikt nikomu krzesła nie wyrywa, o samolot się nie kłóci, do Gruzji guza szukać nie jeździ. Ludzie zakasali ręce i wespół w zespół wzięli się do pracy. Panuje cudowna spójnia i jedność. Jedność Łowiecka chciałoby się rzec.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/mazurek/2010/07/29/przyjaciele-pana-w/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Niemcy przejęły od Polski rolę koordynatora poparcia dla Ukrainy
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Za co jestem wdzięczny Grzegorzowi Braunowi?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Epidemia ksenofobii. O cholerze, migrantach i politycznej nienawiści
Komentarze
Jerzy Haszczyński: „Podzielam wasze poczucie bezradności”. O ostatnich katolikach w Gazie
Komentarze
Marek Cichocki: Kanclerz Merz zderzył się z poglądami własnych konserwatystów
Reklama
Reklama