Podczas sejmowej debaty 6 listopada 2008 roku wygarnia: "Obserwuję od ponad trzech godzin, jak pan premier zasłania się przed pytaniami panią minister, która jest w zaawansowanej ciąży. Jestem zdumiony, iż żaden z ministrów nie ustąpił pani miejsca". Pan profesor Niesiołowski (wymachując rękami): "Zejdź z trybuny, ty prostaku!". Inny poseł PO: "Podła kanalia!".
Arbiter elegancji, którego nazwisko nigdy w tym felietonie nie padnie: "To chamstwo!". Bronisław Komorowski ponownie upomina ministra: "Pan naruszył dobre obyczaje! W związku z tym ogłaszam przerwę i zwołuję konwent seniorów".
Wiceminister Agnieszka Chłoń-Domińczak po przerwie: "Ciąża nie choroba, a to jest moje trzecie dziecko i czuję się świetnie".
Piekło rozpętuje się następnego dnia. Komentarze prasy dla Dudy – druzgoczące, dwie organizacje feministyczne żądają jego dymisji. Głos w prasie zabiera marszałek Komorowski: "Wczorajszy eksces, incydent w Sejmie był obrazą nie tylko dobrych obyczajów, ale także pani minister. W związku z tym w imieniu parlamentu przeprosiłem panią minister i wysłałem kwiaty. Przeprosiłem obrażoną kobietę, potraktowaną bardzo brzydko i nieelegancko, przy pełnym braku kindersztuby, na którą powołują się chętnie bracia Kaczyńscy".
Poseł PiS Paweł Kowal odcina się od ministra: "Mam pewne doświadczenie, trójkę małych dzieci i mojej żonie ciąża nie przeszkadza".