Pan Wojtunik powiada tam otwartym tekstem, że „CBA odnajdzie swoje miejsce, gdy będzie to niewielka służba podporządkowana premierowi, która będzie służyć do wyplenienia korupcji wśród polityków”. Gazeta wybija te słowa na pierwszej stronie, a całość opatruje tytułem „CBA – młot na polityków”.
Czekam od wczoraj na wrzask oburzenia… a tu cisza? Zupełna cisza? Gdzie ci wszyscy „szczujni redaktorzy” (jak nazywał ten gatunek śp. Jerzy Dobrowolski), którzy tak się zanosili wrzaskiem, że Kaczyński śmie szpiegować opozycję? Zresztą i „posyłanie CBA za własnymi koalicjantami” to też była nie tylko zbrodnia, ale i coś nieopisanie żałosnego, rożne powiatowe kupy rechotały z tego tygodniami. A jak za Tuska nagle znajdują się kwity na Piskorskiego, jak tylko Piskorski zaczyna zagrażać, i znikają, kiedy zagrażać przestaje, jak nagle CBA zaczyna się interesować majątkiem Palikota, kiedy Palikot podskakuje… to ani to zagrożenie dla demokracji, ani paranoiczna podejrzliwość premiera, ani nawet powód do żartów?
Wywiad z panem Wojtunikiem (z którego dowiadujemy się też, na przykład, o zmianie wewnętrznej struktury CBA na ściśle scentralizowaną i podporządkowującą wszystkie postępowania szefowi) uważam za dowód, iż nie myliłem się co do dwóch spraw: dlaczego, wbrew oczekiwaniu własnego zaplecza, Tusk początkowo pozostawił Mariusza Kamińskiego na stanowisku, i dlaczego go potem w trybie nagłym i z naruszeniem prawa z tego stanowiska usunął. Otóż pozostawił, żeby mu pilnował zaplecza, w tym własnej partii ? a wyrzucił, bo Kamiński nie zrozumiał, że co na owo zaplecze wynajdzie, ma przekazać premierowi do jego wyłącznej dyspozycji i siedzieć cicho, nie oczekując żadnego ścigania przyłapanych. Premier wykorzysta uzyskane haki jak uzna za stosowne i podejmie stosowne działania celem załatwienia sprawy (tak, jak przez pół roku „załatwiali” Michnikowi sprawę Rywina Miller z Kwaśniewskim).
Z wywiadu z panem Wojtunikiem widać, iż nie tylko nie potrafi, ale nawet nie próbuje ukryć, iż wyznaczoną rolę „niewielka służba podporządkowana premierowi” rozumie dużo lepiej.
Jest także ten wywiad kolejną przesłanką pokazującą, że Donald Tusk uznał, iż nie da się Polską rządzić inaczej, niż w taki właśnie sposób, za który tak głośno krytykował swego poprzednika i napuszczał na niego swą medialną sforę.