Po decyzji PiS, aby zlekceważyć wspólne z innymi partiami debaty, na głowę prezesa posypały się gromy. Aleksander Kwaśniewski grzmiał nawet, że postawa PiS to „tabloidyzacja polityki”, która „podważa zasady demokracji”. Jednak Kaczyński nie przejmował się tym rozdzieraniem szat, wychodząc z założenia, że jego partia straci, jeśli będzie przepychała się do głosu w tłumie partii dużych, średnich i małych. Prezes PiS nie lubi ginąć w tłoku.
Kaczyński odpowiednio wylicytował stawkę, wykorzystał konkurencyjną walkę telewizyjnych stacji o widza i zgodził na ofertę rywali TVN. Dał do zrozumienia, że gotów jest odpowiedzieć nawet na najtrudniejsze pytania, a równocześnie zapewnił sobie znacznie bardziej komfortowe warunki do prezentacji swoich racji niż jego konkurenci. W tej sytuacji pozostałym partiom pozostanie tylko ponownie załamywać ręce nad „tabloidyzacją polityki”.