Można na "Polski Ład" patrzeć dwójnasób. Od strony merytorycznej można go nazwać programem Państwo Socjalne Plus, ponieważ skupia się przede wszystkim na budowie polskiej, patriotycznej i katolickiej wersji welfare state. Ma być więc obniżka podatków dla ogółu, radykalny wzrost nakładów na służbę zdrowia (głównie kosztem lepiej zarabiających). Jarosław Kaczyński mówił zresztą wprost: filozofią PiS jest to, by podnosić poziom życia za pomocą polityki społecznej, a więc za pomocą redystrybucji. Reszta ma zostać sfinansowana gigantycznym strumieniem pieniędzy z Unii Europejskiej.
Czytaj także: PiS przedstawił swój nowy plan
To nie znaczy, że wszystkie pomysły społeczne są złe – nie, program mający zachęcić Polaków do posiadania większej liczby dzieci (m.in. poprzez umarzanie kredytów mieszkaniowych po tym, jak w rodzinie pojawią się kolejne dzieci) wygląda ciekawie. Podobnie jak zachęty dla osób, które osiągają wiek emerytalny, by podejmowały zatrudnienie. Ale to, co zapamięta większość odbiorców tej konwencji to przede wszystkim obniżka podatków dla 2/3 obywateli. Cóż, ci którzy zapłacą za to, a więc najlepiej zarabiający, dziś i tak w lwiej części nie głosują na PiS. Więc kosztem elektoratu swoich politycznych przeciwników PiS sfinansuje obietnice, na których zyskają jego wyborcy, obecni i przyszli.
I tu docieramy do drugiej płaszczyzny, na której można analizować Polski Ład, czyli czysto politycznej. W tym sensie rozwiązuje on trzy największe problemy, które ostatnio miała Zjednoczona Prawica. Urządzenie widowiska pod tytułem „wspólne podpisanie deklaracji programowej przez wszystkich koalicjantów”, miało pokazać, że przełamany został kryzys w obozie rządzącym.
Wspólne wystąpienie Kaczyńskiego, Gowina i Ziobry miało być sygnałem, że pewien etap zostaje zakończony. Nawet jeśli napięcia będą obecne gdzieś pod dywanem, PiS wie, że to co szkodzi mu najbardziej, to otwarte spory. To one najbardziej irytują wyborców. Drugi problem, który miał PiS to kwestia przywództwa. PiS pokazał, że jego obóz ma dwóch liderów: Kaczyńskiego i Morawieckiego, którego nazwano drugim architektem "Polskiego Ładu". To jednoznaczny sygnał, że wdrożeniem tego programu zająć ma się premier, a zatem, że jego pozycja w układzie władzy nie będzie zagrożona – przynajmniej przez kilka najbliższych miesięcy. Trzecim ważnym problemem, który rozwiązać miała prezentacja "Nowego Ładu", była defensywa, w której znaleźli się rządzący od dłuższego czasu. Była już mowa o wewnętrznych konfliktach, do tego dodać trzeba jeszcze wcześniejsze wstrząsy wywołane wyrokiem TK w sprawie aborcji, afery itp. Dziś PiS wrzucając swoje propozycje resetuje debatę publiczną. Każdy jej uczestnik będzie się musiał jakoś odnieść do propozycji Polskiego Ładu. PiS nadał tym ton debacie publicznej na kilka najbliższych tygodni. Jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę kryzys w Platformie Obywatelskiej i w ogóle konflikt na opozycji, nieźle idący program szczepień na Covid, który pozwoli na powrót do pozorów normalnego życia, jeśli doliczymy pierwsze miliardy z Unii, które mogą zacząć płynąć w okolicach wakacji, perspektywy przed PiS zaczynają wyglądać dość optymistycznie.