Szwedzka aktywistka klimatyczna nie jest bohaterką z mojej bajki. Paradoksalnie, tym bardziej uwiera mnie cała ta nagonka na nią. Samo w sobie jest arcyciekawe, że dużo bardziej rozpala ona wyobraźnię prawicy niż lewicy. Jakoś nie zauważyłem, by ktoś tak ją wychwalał, jak inni potrafią ją wyśmiewać. Ostatnio wręcz można mówić o dwóch sportach narodowych: kibicowanie siatkarzom i drwienie, że 16-latka chce udawać dorosłą.
Bo przecież nic gorszego nie mogło spotkać świata niż 16-letnia aktywistka. Prawdziwy horror. Do czego to doszło, by prawie dorośli nastolatkowie interesowali się światem, klimatem, i uwaga – tylko dla czytelników o mocnych nerwach! – polityką. Nie o taki świat walczyli prawicowi publicyści, ubolewający dziś, że wykorzystuje się „biedne dziecko” i kradnie mu się młodość. Piotruś Pan byłby dumny. Poza tym, gdyby to chociaż był jakiś przebojowy młody mężczyzna, ale dziewczynka?
Przeczytaj też: "Jak śmiecie?" Greta Thunberg pyta przywódców w ONZ
Sam jestem przekonany, że świat jest zbyt skomplikowany, by dogmatycznie traktować nawet tak istotne kwestie, jak zmiany klimatyczne. A względny porządek społeczny jest stanem zbyt cennym i trudnym do osiągnięcia, by lekką ręką poświęcać go w imię bliżej nieznanych celów. I nie sądzę, by Thunberg czy młodzież zgromadzona w piątek na strajkach klimatycznych to wszystko rozumieli. Też więc traktuję ich protekcjonalnie, ale nie przyszłoby mi do głowy, by krytykować ich za to, że chcą się w coś angażować, czegoś dowiadywać, wytykać dorosłym błędy.
Zobacz także: Donald Trump: Greta Thunberg? Wygląda na bardzo szczęśliwą