Czułem, że w lubelskiej katedrze nie spocznę. Zresztą nie podobał mi się ten »sklepik z półkami«, na których ustawiano zmarłych pasterzy. Ilekroć odwiedzałem te grobowce, wracając z celebry do domu, zawsze odczuwałem, że tu dla mnie miejsca nie ma – takie, być może zaskakujące dziś, zdanie Stefan Wyszyński zapisał w swoim notatniku pod datą 1 stycznia 1948 r.
Od kilku tygodni ówczesny biskup lubelski wiedział już, że został prymasem Polski, i szykował się do przeprowadzki do Warszawy. Miasta, w którym wprawdzie się nie urodził, ale z którym związany był przez naukę, a potem także pracę duszpasterską, posługę wśród walczących w powstaniu. W Warszawie pracował później ponad 30 lat, stąd w 1953 r. wywieziono go w miejsce odosobnienia i tu po trzech latach triumfalnie wrócił. Tu też – na ówczesnym placu Zwycięstwa – witał papieża Polaka, który prosił, by zstąpił Duch i odnowił oblicze ziemi.
Ten plac był także świadkiem jego pogrzebu. Pożegnania niekoronowanego króla Polski – jak o nim mówiono. Tu w podziemiach katedry św. Jana, która dzięki niemu podniosła się z gruzów, został pochowany (potem, gdy trwał już proces beatyfikacyjny, trumnę z jego ciałem umieszczono w jednej z bocznych kaplic). Nie spoczywa na żadnej półce, lecz w majestatycznym sarkofagu.
Za kilka miesięcy to miasto, ten sam plac – choć inaczej się dziś nazywający – będzie najpewniej również świadkiem jego beatyfikacji. Będą ją poprzedzały liczne konferencje i sympozja, na których osoba prymasa będzie przypominana. Ale istnieje też realne niebezpieczeństwo, że radość z wyniesienia tego wielkiego Polaka na ołtarze szybko przeminie. Że zapomnimy o jego wielkich zasługach dla Kościoła, dla państwa. Zapomnimy, że gdyby nie on i jego mądra – dalekowzroczna – polityka dialogu, która nie wszystkim się podobała, nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Że Polska mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.
Dziś, gdy jesteśmy bardzo mocno podzieleni, warto czerpać z dziedzictwa człowieka, którego sami nazwaliśmy Prymasem Tysiąclecia. Jego miejscem nie jest „sklepik z półkami".