Sejm zajął się ustawą gruntownie regulującą zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi w Polsce. W czwartek skierował projekt do prac w komisji.
Prace nad projektem ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi trwały ponad rok i choć nowe regulacje były szeroko konsultowane, wciąż wywołują emocje, gdyż dotyczą dużych pieniędzy oraz sprzecznych interesów twórców i użytkowników utworów, zwłaszcza masowych.
Sporu nie eliminuje fakt, że rządowy projekt wdraża unijną dyrektywę (2014/26/UE) dotyczącą zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz udzielania licencji wieloterytorialnych dotyczących praw do korzystania z utworów muzycznych online na rynku wewnętrznym. Ta unijna presja jest tu też widoczna, dość powiedzieć, że Komisja Europejska zwróciła się przed kilkoma tygodniami do Trybunału Sprawiedliwości UE o nałożenie na Polskę kary finansowej w wysokości 87,6 tys. zł za każdy dzień opóźnienia w jej wdrożeniu – a państwa członkowskie miały dokonać wdrożenia tej dyrektywy do prawa krajowego do 10 kwietnia 2016 r.
– Niestety, projekt ustawy wykracza poza granice wyznaczone dyrektywą, a nadregulacja ta jest bardzo dotkliwe dla organizacji zbiorowego zarządzania, ogranicza ich samorządność, biurokratyzuje wykonywanie czynności zbiorowego zarządzania i pozbawia części dotychczasowych uprawnień, zapewniających efektywność działania – powiedział „Rzeczpospolitej" Janusz Fogler, przewodniczący zarządu ZAiKS, największej w Polsce organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. – Mamy zatem nadzieję, że w toku parlamentarnych prac nad projektem dojdzie do koniecznej dyskusji i zmiany wadliwych przepisów.
etap legislacyjny: przed II czytaniem w Sejmie