Reklama

„Koko spoko” Jarzębina może śpiewać bez ryzyka naruszenia praw autorskich

Jeśli nawet pomysłodawca piosenki „Koko Euro spoko” ma do niej jakieś prawa, to nie może zablokować jej wykonania podczas mistrzostw

Aktualizacja: 01.06.2012 09:41 Publikacja: 01.06.2012 08:50

„Koko spoko” Jarzębina może śpiewać bez ryzyka naruszenia praw autorskich

Foto: www.youtube.com

Blokowanie wykonania utworu przez jednego ze współtwórców, i to na imprezie, dla której piosenkę stworzono, należałoby potraktować jako nadużycie. Tym bardziej że profity z takiego występu, zwłaszcza promocyjne, spływać będą i tak na prawnych współwłaścicieli, niezależnie od tego, jak spór ostatecznie zostanie rozstrzygnięty.

Sukces podzielił

Zaraz po pierwszych sukcesach piosenki „Koko Euro spoko" wybuchł konflikt między jej producentem Michałem Malinowskim, który namówił zespół Jarzębina do jej napisania, a Grzegorzem Urbanem, aranżerem muzyki. Chodzi o to, do kogo należą majątkowe prawa autorskie.

– To ja zrobiłem konkurs „Piłkośpiewka" na Euro 2012 i pomysł na „Koko" był mój – powiedział „Rz" Malinowski. – Kiedy dostałem tekst, zdałem sobie sprawę z jego potencjału i zająłem się oprawą, a mój współpracownik Artur Stępiński poznał Grzegorza Urbana i dzięki temu mamy muzykę.

Sprawdziliśmy w ZAiKS: członkinie zespołu Jarzębina i Grzegorz Urban zgłosili do ochrony piosenkę. Wskazali, że one są współautorkami tekstu, a Urban opracowania muzyki (aranżacji).

Jak powiedziała „Rz" Anna Biernacka z ZAiKS, słowa można by objąć ochroną szybciej, ale ocena walorów twórczych opracowania muzyki wymaga opinii specjalistów.

Reklama
Reklama

– Gdyby chodziło o proste rozpisanie muzyki na instrumenty, to nie ma mowy o utworze, a jeśli są to zmiany twórcze, to będzie – wskazuje adwokat Rafał Sarbiński. – Nie zależy mi na sporze, niech piosenka będzie wykonywana, a ludzie się cieszą, ale nie chcę być wykiwany – mówi Malinowski, który nie wyklucza wystąpienia do sądu.

Współtwórcy

Mec. Krzysztof Wąsowski, pełnomocnik Urbana, potwierdza, że panowie zawarli umowę pisemną, ale nie przenosi ona skutecznie praw do aranżacji, tym bardziej że wykonał kilka aranżacji i nie wiadomo, której umowa miałaby dotyczyć.

– Ktoś skomponował słowa, ktoś muzykę, są utworami chronionymi ustawą. Jaka była rola Michała Malinowskiego, a zatem czy i jakie przysługują mu prawa, trudno przesądzić – mówi prof. Ewa Nowińska z UJ.

Jej zdaniem zamówienie piosenki nie oznacza, że nabył jakiekolwiek prawa. „Zamówił" można interpretować jako „namówił" autorki do jej opracowania. Nie doszło zatem do przeniesienia autorskich praw majątkowych, przynajmniej do słów piosenki, bo takie nabycie wymaga formy pisemnej.

Gdyby z kolei M. Malinowski nabył prawa do muzyki i wycofał zgodę, to zespół nie ma ruchu. Ale to zasada. Zapewne zespół ma wiele argumentów, by uzasadnić wykonanie utworu mimo zastrzeżeń producenta.

Zdaniem mec. Krzysztofa Czyżewskiego, jeśli nie nabył praw autorskich, nie ma żadnych praw, ale jeśliby nawet nabył, to broniąc zespołu, można powiedzieć, że od początku miał być to wspólny utwór przeznaczony na mistrzostwa i upieranie się przez jednego ze współwłaścicieli stanowi nadużycie prawa, które nie ma ochrony.

Blokowanie wykonania utworu przez jednego ze współtwórców, i to na imprezie, dla której piosenkę stworzono, należałoby potraktować jako nadużycie. Tym bardziej że profity z takiego występu, zwłaszcza promocyjne, spływać będą i tak na prawnych współwłaścicieli, niezależnie od tego, jak spór ostatecznie zostanie rozstrzygnięty.

Sukces podzielił

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Samorząd i administracja
Znamy wyniki egzaminu na urzędnika mianowanego. „Przełamaliśmy barierę niemożności"
Prawo w Polsce
Czy można zagrodzić jezioro? Wody Polskie wyjaśniają
Prawo dla Ciebie
Zamieszanie z hybrydowym manicure. Klienci zestresowani. Eksperci wyjaśniają
Za granicą
Ryanair nie poleci do Hiszpanii? Szykuje się strajk pracowników. Jest stanowisko przewoźnika
Prawo drogowe
Będzie podwyżka opłat za badania techniczne aut. Wiceminister podał kwotę
Reklama
Reklama