Choć liczba korzystających z internetu rośnie i w tym roku może po raz pierwszy przekroczyć 90 proc. populacji, to jednak kupujących ubywa – wynika z danych Ecommerce Europe, branżowej organizacji sprzedawców online w UE, które jako pierwsza poznała „Rzeczpospolita”. Jej prognoza w raporcie to powrót do poziomu 68 proc. internautów, którzy w sieci robią także zakupy. W porównaniu z 2022 r. to spadek aż o 5 pkt proc., ale tegoroczny wynik będzie także słabszy niż we wcześniejszych latach. Niższy był dopiero w 2019 r., kiedy wynosił 66 proc.
Czuć wpływ inflacji
– Dane mogą budzić pewne obawy, jednak należy spojrzeć na tę sytuację przez pryzmat długoterminowego potencjału rynku. Polska, jako lider w dziedzinie cyfryzacji, nadal posiada ogromny obszar do rozwoju w przestrzeni online – mówi Arkadiusz Filipowski, prezes Fulfilio z grupy OEX. – Jednym z kluczowych czynników wpływających na obecne wyzwania jest wzrost kosztów operacyjnych, co z kolei generuje presję na wzrost cen. Niemniej jednak, trzeba dostrzec, że istnieje istotna przestrzeń do optymalizacji procesów, zwłaszcza w obszarze logistyki – dodaje.
Branża tłumaczy spadek z jednej strony odreagowaniem boomu po pandemii, kiedy zakupy zaczęło robić wielu niekorzystających z tej opcji wcześniej. Jednak po końcu lockdownów częstotliwość ich zakupów spadała, aż do zera – liczba wizyt w sklepach stacjonarnych bowiem teraz rośnie. Z drugiej strony odpływ z online jest związany po prostu z oszczędnościami, kategorie, jakie kupujemy online najczęściej, to choćby ubrania, buty czy elektronika, tymczasem na nich teraz oszczędzamy najwięcej – nawet co drugi Polak tnie na nie wydatki.
– Według badań Gemiusa w obecnej sytuacji gospodarczej większe wydatki w e-commerce w perspektywie roku deklarują najczęściej osoby najmłodsze i w dobrej sytuacji materialnej. Należy jednak zaznaczyć, że odsetek gospodarstw domowych oceniających swoją sytuację finansową jako dobrą spadł do 37 proc. – mówi Maciej Podgórski, strateg w dentsu Creative.