Reklama

Założyciel CCC tłumaczy sprzedaż prywatnego odrzutowca

To nie jest czas na zbytki – m.in. tak Dariusz Miłek, twórca obuwniczo-odzieżowej grupy tłumaczy dlaczego na krótko przed emisją akcji, w której ma partycypować pozbywa się prywatnego odrzutowca.

Publikacja: 10.03.2023 19:19

Dariusz Miłek, twórca obuwniczo-odzieżowej grupy CCC

Dariusz Miłek, twórca obuwniczo-odzieżowej grupy CCC

Foto: materiały prasowe

- Tak naprawdę rzadko go używałem, a jego utrzymanie jest kosztowne. Teraz używam go jeszcze mniej. Poza tym zmieniła się mocno sytuacja. Przede wszystkim w moim podejściu do korzystania z takich dóbr luksusowych. To nie jest czas na takie zbytki, na to nakłada się jeszcze kwestia śladu węglowego, jaki generują prywatne maszyny. Stąd ta decyzja – tak Dariusz Miłek, założyciel i główny akcjonariusz obuwniczo-odzieżowej Grupy CCC z Polkowic tłumaczy dlaczego sprzedaje swój samolot.

O tym, że wystawił go na sprzedaż poinformowali szerszą publiczność we wpisie z 6 marca prowadzący profil Bigshortbets News na Twitterze.

„Dariusz Miłek i jego GULFSTREAM G500 warty ~200 milionów PLN, wystawiony na sprzedaż, czyli.. Czy założyciel @GrupaCCC znajdzie 500 milionów PLN na wykup akcji imiennych?” – padło pytanie we wpisie.

Pytanie to można odczytać jako sugestię, że inwestor szuka gotówki, aby objąć akcje nowej emisji szykowanej przez spółkę, a sprzedaż samolotu będzie istotnym jej źródłem.

Reklama
Reklama

Zarząd CCC ma czas na przeprowadzenie emisji do 17 maja. Robi ją ze względu na spore zadłużenie i chęć pozyskania kapitału obrotowego. Za każdym razem zaznacza, że emisja to nie jedyna opcja, bo ma też inne.

Jednak analitycy już w ub.r. wyliczyli, że grupie brakuje około pół miliarda złotych, by bezpiecznie funkcjonować. Tyle właśnie warta ma być emisja, którą CCC pierwotnie miało skierować tylko do wehikułu Dariusza Miłka.

Magazyn „Forbes”, który rozmawiał w tym tygodniu z Dariuszem Miłkiem, osłabia tezę, że miliarder zbiera gotówkę na emisję. Podaje, że „ten samolot nie kosztuje 200 mln złotych i nie był warty tyle nawet pięć lat temu, kiedy twórca CCC go kupował jako nową maszynę”.

Według magazynu, „samolot został kupiony w leasingu, który dalej jest spłacany, dlatego na sprzedaż został wystawiony za zaledwie część szacowanej wartości, znajdującej się daleko od kwoty 200 milionów złotych”.

- Po pierwsze samolot nigdy nie był powiązany w żaden sposób z CCC, ale ponieważ zrobiły to media, to myślę, że warto to sprostować – brzmi z kolei odpowiedź Dariusza Miłka na nasze pytania o tę sytuację.

- Tak naprawdę rzadko go używałem, a jego utrzymanie jest kosztowne. Teraz używam go jeszcze mniej. Poza tym zmieniła się mocno sytuacja. Przede wszystkim w moim podejściu do korzystania z takich dóbr luksusowych. To nie jest czas na takie zbytki, na to nakłada się jeszcze kwestia śladu węglowego, jaki generują prywatne maszyny. Stąd ta decyzja – tłumaczy Miłek.

Reklama
Reklama

Łukasz Wachełko, wicedyrektor działu analiz w Wood&Company uśmiecha się na słowa o „śladzie węglowym”. - Jak dla mnie to element zbierania gotówki. Według moich źródeł, proces sprzedaży samolotu jest zaawansowany i niedługo będzie mieć nowego właściciela – mówi Łukasz Wachełko.

Nie interpretuje jednak tej sytuacji jako ryzyka, że miliarder ma kłopoty. - Sprzedaż samolotu pokazuje, że założyciel dysponuje majątkiem, który może wykorzystać do sfinansowania emisji. Mówiąc obrazowo, biznesmen wiedział, że ma w ogródku zakopany słoik ze złotem i go odkopał – komentuje analityk Wood&Co.

Można się zastanawiać, czy znajdą się też inni inwestorzy chętni by zainwestować ponownie w akcje CCC. Tym bardziej, że cena emisyjna zaproponowana przez zarząd jest obecnie wyższa niż kurs na giełdzie.

- Wydaje mi się, że cena emisyjna nie będzie zmieniona. Z drugiej strony byłbym spokojniejszy gdyby spółce udało się pozyskać nie 500 mln zł, ale 700 mln zł – mówi Wachełko.

- 500 mln zł to moim zdaniem tyle ile potrzebują na styk. Moim zdaniem, w czasach podwyższonej zmienności rynków i utrudnionej przewidywalności zachowania konsumenta lepiej byłoby mieć zakładkę bezpieczeństwa - dodaje.

Czy emisja znajdzie chętnych? Przedstawicielka CCC sygnalizuje, że są zainteresowani.

Reklama
Reklama

- Zgodnie z naszą najlepszą wiedzą możemy potwierdzić, że przewodniczący rady nadzorczej jest zdeterminowany objąć udziały nadchodzącej emisji. Cieszy nas zainteresowanie wszystkich akcjonariuszy, którzy wysoko oceniają naszą zdolność wychodzenia z kryzysu rynkowego jako silniejsza firma oraz nasze perspektywy rozwoju na przyszłość - mówi Marta Rzetelska, rzeczniczka CCC.

- Zgodnie z publikowanymi raportami bieżącymi czas na przeprowadzenie potencjalnej emisji akcji mamy do 17 maja 2023 r. Warto dodać, że jest ona częścią szerszego programu, który Grupa CCC uruchomiła w odpowiedzi na bieżące wyzwania rynku. Kluczową jego część stanowią przepływy pieniężne z działalności operacyjnej, a w szczególności poprawa wyników dzięki oszczędnościom kosztowym oraz przyspieszanie rotacji zapasów - co konsekwentnie i z sukcesem realizujemy. W tym kontekście, emisja akcji ma charakter pomocniczy – dodaje Marta Rzetelska.

Cena emisyjna nowych akcji CCC ma wynieść 36,11 zł. W piątek na zamknięciu giełdowej sesji w Warszawie za walor płacono 35,43 zł.

Akcje CCC wkrótce wypadną z WIG20. Zostaną zastąpione przez Alior Bank po sesji 17 marca.

Handel
Ceny masła zaskoczyły. Czy przed świętami konsumentów czekają jeszcze zmiany?
Handel
Action pokonało Pepco. Nowy lider tanich zakupów
Handel
Parlament Europejski przegłosował rozporządzenie w sprawie Mercosuru
Handel
Chińskie platformy rosną w siłę. Polacy wydają miliardy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama