W ubiegłym miesiącu unijny rynek nowych samochodów osobowych zwiększył się r./r. o 12,8 proc., a sprzedaż sięgająca prawie 900 tys. aut dała już piąty z rzędu dodatni miesięczny wynik i trzeci z rzędu wzrost dwucyfrowy – podało Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów ACEA. Jeśli jeszcze w połowie ub. roku skumulowane dane liczone od stycznia pokazywały 14-procentowy spadek, to w całym 2022 r. stopniał on do -4,6 proc. To pokazuje, że Europa zaczyna już zostawiać za sobą kryzys spowodowany niedostatkiem komponentów, głównie półprzewodników (w Wielkiej Brytanii całoroczna sprzedaż była mniejsza r./r. już tylko o 2 proc.).
Czytaj więcej
Według raportu Otomoto większość Polaków szukało taniego używanego autach, w cenie do 40 tysięcy złotych. Był też inny trend. Niemal połowa osób szukających w sieci nowego samochodu w 2022 roku była zainteresowana SUV-ami.
Gorzej z Polską, bo tempo wzrostu naszego popytu nie biegnie, a ledwo pełznie. Według danych ACEA w grudniu ubiegłego roku z polskich salonów wyjechało niespełna 36,9 tys. samochodów, w porównaniu z prawie 36,2 tys. rok wcześniej. To więcej o zaledwie 2 proc. Także w wynikach całorocznych jesteśmy gorsi od średniej unijnej: liczba rejestracji nowych aut zmalała z 446,6 tys. do 419,7 tys., co dało spadek 6-procentowy.
W dodatku lepiej nie będzie. – Przyszłość rysuje się raczej w szarych barwach – prognozuje Instytut Samar, według którego sprzedaż samochodów osobowych w 2023 r. spadnie do 410 tys.
Zdaniem Andrzeja Joszczuka, dyrektora w Polskiej Grupie Dealerów, popyt będzie pochodził głównie ze strony flot. – Zamówienia w tym segmencie się trzymają, bo firmy wymieniają floty po okresie pandemii i problemów z dostępnością aut – tłumaczy Joszczuk. Ale na klientów indywidualnych dealerzy raczej nie powinni liczyć. W tej grupie kupujących widać dużą niepewność, decyzje o zakupie auta podejmowane są bardzo ostrożnie, przy tym wiele osób woli się wstrzymać.