Na profilu na serwisie LinkedIn Bartosz Ferenc, właściciel Sembot i Agencja.com, która świadczy usługi marketingowe firmom z branży e-commerce oraz startupom podał, że polski sektor e-commerce stracił średnio 30-40 proc. ruchu i obrotu od pierwszego dnia inwazji Rosji. Mowa o próbie firm z ok. 120 mln budżetów reklamowych, ale wiele innych nie objętych analizą podaje, iż początkowe spadki sięgnęły ok. 40 proc. Straty udawało się nieco odrabiać w kolejnym tygodniu i spadek wyniósł już ok. 9 proc. W kolejnym tygodniu wojny sytuacja nieco się unormowała, ale nadal ruch w e-commerce jest mniejszy 5-10 proc., ale obroty wracają już na poprzednie poziomy.
Podobny trend zauważalny był w Rumunii. Ostatni tydzień lutego przyniósł 20 proc. spadek liczby zamówień w porównaniu z poprzednim tygodniem.
– Mniejsze zamówienia online pod koniec miesiąca nie były przewidywane i patrząc w historyczne dane, nie są czymś naturalnym. Zdecydowanie przypisujemy to ostatnim wydarzeniom w Ukrainie. Klienci z regionu podchodzą do tych wydarzeń z ostrożnością i wolą zachować umiar w zakupach online, a tam najchętniej kupujemy ubrania, książki czy elektronikę – mówi Robert Stolarczyk, prezes Promotraffic, agencji digital marketingu dla e-commerce i b2c. - Polacy masowo wsparli uchodźców, więc z półek – głównie tradycyjnych sklepów – znikały środki higieniczne czy trwała żywność. Globalnie handel, więc nie ucierpiał - dodaje.
Oczywiście załamał się również rynek ukraińskiego e-commerce. Przed inwazją był to jeden z najdynamiczniej rozwijających się rynków handlu. W 2021 roku przychody firm zajmujących się handlem w internecie wyniosły ponad miliard dolarów przy ponad 27 proc. wzroście rok do roku.
– Agresję w Ukrainie odczują także polskie firmy, które mają swoje fabryki czy sklepy w strefach objętych wojną. Do tego dochodzą zauważalne na rynkach decyzje konsumenckie. Wiele sektorów gospodarki np. branża e-commerce zanotowała zdecydowane spadki zamówień w pierwszych dniach agresji Rosji. Konsumenci zrewidowali swoje potrzeby zakupowe i czekają na rozwój sytuacji – mówi Wojciech Kyciak, prezes firmy Bezokularow.pl, sklep internetowy z okularami.