Dobra wiadomość dla inwestorów jest taka, że prawdopodobne skutki będą mniejsze od tych z 2008 r. Jednak, jak wynika z analizy, niebezpieczną „dziką kartą" jest niska płynność w porównaniu z ostatnim kryzysem, która może być trudna do pokonania.
W badanym modelu JP Morgan wziął pod uwagę takie czynniki jak długość ekspansji gospodarczej, potencjalny czas trwania następnej recesji, stopień dźwigni, wycena aktywów i cen oraz poziom deregulacji i innowacji finansowych przed kryzysem. W przypadku średniej długości recesji według modelu możemy spodziewać się: spadku notowań na amerykańskiej giełdzie o 20 proc., wzrostu rentowności amerykańskich obligacji korporacyjnych o 1,15 pp., spadku cen energii o 35 proc., spadku cen metali nieszlachetnych o 29 proc., wzrostu o 2,79 pp. spreadu rządowego długu rynków wschodzących względem krajów rozwiniętych, 48-proc. spadku cen akcji na rynkach wschodzących połączonego z 14,4-proc. spadkiem notowań walut krajów wschodzących.