Dane o białoruskiej inflacji podał krajowy urząd statystyczny Bielsat. Inflacja wyniosła 16,2 proc., przy czym ceny na żywność poszły w górę o 18,5 proc., na towary przemysłowe o 8,1 proc. a na usługi płatne o 27,5 proc.

W tej ostatniej grupie najbardziej podrożały usługi mieszkaniowo-komunalne (+33,7 proc.), bytowe (+24 proc.) i transportowe 21,3 proc. Paliwo było droższe o 20,3 proc. (benzyna) i 19,8 proc. (olej napędowy).

Inflacja byłaby jeszcze wyższa, ale w grudniu rząd wprowadził moratorium na podwyżki cen żywności tak hurtowych jak i detalicznych. Obowiązuje na razie do 15 stycznia.

Białorusini, jak i w poprzednich latach, skupowali z rynku waluty. W sumie skupili 10,96 mld dol., a sprzedali 9,58 mld dol., co daje skup netto na poziomie 1,38 mld dol. Najwyższy popyt na dolary i euro był w grudniu, gdy załamał się kurs rosyjskiego rubla. W ciągu miesiąca ludzie kupili 892,8 mln dol. (+15,1 proc. w stosunku do listopada). Firmy w ciągu roku kupiły 22,61 mld dol. a sprzedały 22,11 mld dol., czyli zostawiły sobie 0,5 mld dol.

Na ten rok rząd planuje inflację na poziomie 12 proc., ale ekonomiści nie widzą na to szans. Białoruś jest zbyt powiązana z gospodarką Rosji, a ta znajduje się w kryzysie.