Rząd Cypru otrzymał w marcu 2013 r. dostęp do pakietu pomocowego wartego 10 mld euro, gdy załamał się lokalny system bankowy i musiano wprowadzić ograniczenia w przepływie kapitału. Z przyznanej sumy wykorzystano 6,3 mld euro z funduszów UE oraz 1 mld euro z pieniędzy MFW.
Program został oceniony jako sukces i zostanie wkrótce zakończony, mimo że nie wypłacono ostatniej transzy funduszów europejskich wynoszącej 275 mln euro. Pieniędzy tych nie przekazano Cyprowi, gdyż parlament w Nikozji nie zgodził się na podyktowaną mu przez wierzycieli prywatyzację narodowego operatora telekomunikacyjnego. – Jest jeszcze do zrobienia jedna z uzgodnionych wcześniej rzeczy, ale i tak władze Cypru wykonały bardzo dobrą pracę – przyznaje Jeroen Dijsselbloem, przewodniczący Eurogrupy i zarazem holenderski minister finansów.
Cypr powrócił do wzrostu gospodarczego w zeszłym roku, a jego minister finansów Harris Georgiades przekonuje, że kraj może teraz bez większych obaw sprzedawać swój dług na rynkach międzynarodowych. Rentowność cypryjskich obligacji dziesięcioletnich sięgała we wtorek 4,1 proc.
Kontrastuje to mocno z kondycją nadal pogrążonej w głębokim kryzysie Grecji. Rentowność greckich obligacji dziesięcioletnich wynosiła w we wtorek 9,6 proc. i trudno się spodziewać, by kraj ten w możliwym do przewidzenia terminie wyszedł z programu pomocowego.
Losy tego programu są zresztą niepewne. Jeroen Dijsselbloem zapowiada, że po przeglądzie tego, jak Grecja wdraża obiecane reformy, dojdzie do dyskusji wśród ministrów finansów państw strefy euro na temat zmniejszenia greckiego długu. Rozmowy mają jednak dotyczyć nie tyle restrukturyzacji długu posiadanego przez rządy i Europejski Bank Centralny, ile przedłużenia okresu spłaty pożyczek udzielonych Grecji przez państwa UE.