KE chce, żeby unijni ministrowie handlu przyjęli jej projekt na spotkaniu 11 listopada. – To sprawa pilna – mówi Jyrki Katainen, wiceprzewodniczący KE.
Komisja położy na stole dwa akty legislacyjne. Jeden przewiduje zlikwidowanie statusu gospodarki rynkowej i wprowadzenie nowej zasady naliczania ceł antydumpingowych (chroniących przed produktami o sztucznie zaniżanych cenach) i wyrównawczych (chroniących przed produktami nielegalnie dotowanymi przez państwo).
UE nie będzie musiała, jak dziś, do określania skali dumpingu szukać odniesienia w cenach kraju eksportera. Jeśli udowodni, że występują w nim poważne zaburzenia rynku w wyniku zbytniej interwencji państwa, to będzie mogła porównać ceny importowanych produktów z rynkiem światowym, na tej podstawie uznać je za zbyt niskie i obłożyć karnymi cłami. Szczegółową metodologię ma przygotować do końca roku.
To ruch wymuszony przez zbliżający się moment, gdy 11 grudnia UE musiałaby uznać Chiny za gospodarkę rynkową, bo wymaga tego protokół akcesyjny do Światowej Organizacji Handlu, co znacząco ograniczyłoby możliwości stosowania ceł antydumpingowych.
Drugi akt legislacyjny dotyczy wzmocnienia obrony handlowej i jest faktycznie powtórką propozycji z 2013 r., które do tej pory były blokowane przez kilkanaście państw UE. Ma on umożliwić nakładanie wyższych karnych ceł szybciej, bo obecnie UE jest dużo bardziej otwarta na tani import niż np. USA.