Trzeci kwartał był wedle wszelkiego prawdopodobieństwa trzecim z rzędu, gdy w Polsce odnotowano spadek wartości inwestycji w ujęciu rok do roku. Ekonomiści nie mają wątpliwości, że zjawisko to jest przejściowe, ale nie są zgodni co do tego, kiedy dokładnie się skończy..
Mediana prognoz 40 ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet" pod koniec września sugerowała, że inwestycje – odpowiadające za około 20 proc. polskiego produktu krajowego brutto – będą się kurczyły jeszcze w IV kwartale, ale w kolejnym kwartale wrócą na ścieżkę wzrostu. Ma to jednak być wzrost anemiczny, sięgający 1,8 proc. rok do roku. Przy tym aż 13 ekonomistów sądzi, że inwestycyjna zapaść przeciągnie się też na początek 2017 r.
Ujemnej dynamiki inwestycji także w II kwartale przyszłego roku spodziewa się tylko jeden ankietowany. Ale tego pesymistycznego scenariusza całkowicie wykluczyć nie można, biorąc pod uwagę to, że na przełomie 2015 i 2016 r. żaden z ankietowanych ekonomistów nie liczył się z tym, że dynamika nakładów brutto na środki trwałe będzie ujemna choćby w jednym kwartale tego roku.
To już druga zapaść
To już druga wyraźna zapaść inwestycyjna w Polsce w ciągu zaledwie pięciu lat. Poprzednia wystąpiła na przełomie 2012 i 2013 r., gdy nakłady brutto na środki trwałe malały przez sześć kwartałów z rzędu.
Wtedy był to z jednej strony efekt wyhamowania popytu, co doprowadziło do spadku wykorzystania mocy wytwórczych w spółkach, a z drugiej efekt zakończenia inwestycji związanych z organizowanym w Polsce i na Ukrainie turniejem Euro 2012. Obecne tąpnięcie inwestycji to z kolei wynik przerwy w absorbcji funduszy unijnych oraz utrzymującej się od ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych niepewności co do podatków i innych regulacji, która paraliżuje przedsiębiorstwa.