Obliczany przez bank HSBC i firmę analityczną Markit wskaźnik PMI, obrazujący koniunkturę w polskim przemyśle, wzrósł w styczniu do najwyższego od lutego ub.r. poziomu 55,2 pkt, z 52,8 pkt w grudniu. To największy skok tego wskaźnika od stycznia 2012 r. Tak wysokiego odczytu nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści spośród 22 ekonomistów uczestniczących w ankiecie „Rzeczpospolitej". Średnio oczekiwali wzrostu PMI do 53 pkt.

Przewyższające 50 pkt odczyty tego wskaźnika, bazującego na ankiecie wśród menedżerów ponad 200 przedsiębiorstw, oznaczają wzrost aktywności w przemyśle wobec poprzedniego miesiąca. – Gdyby w kolejnych miesiącach PMI utrzymał się na odnotowanym w styczniu poziomie, jego średnia wartość w I kwartale byłaby zbliżona do średniej z I kw. 2014 r. na poziomie 55,1 pkt, gdy PKB wzrósł o 3,4 proc. rok do roku – zauważył Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

Gdyby w pierwszych miesiącach roku gospodarka rozwijała się w takim tempie jak rok wcześniej, oznaczałoby to lekkie przyspieszenie wzrostu względem ostatniego kwartału 2014 r. Wtedy – według szacunków ekonomistów – polski PKB wzrósł o 3,0–3,3 proc., licząc rok do roku. Tymczasem wielu z nich ostrzegało, że na początku 2015 gospodarkę czeka spowolnienie wzrostu, nawet do 2,6 proc. rok do roku.

Teraz komentatorzy wskazują, że w strukturze PMI (opiera się on na 11 subindeksach, wyrażających sytuację firm w obszarze produkcji, zamówień, zatrudnienia, czasu dostaw oraz zapasów) widać sygnały przyspieszenia tempa wzrostu. Wskazuje na to m.in. największy od czterech lat wzrost zaległości produkcyjnych przedsiębiorstw, świadczący o ich niedostatecznych mocach produkcyjnych. – W efekcie przedsiębiorstwa planują wzrost zatrudnienia. Potwierdza to nasze prognozy, że w tym roku będziemy mieli do czynienia z walką o pracowników w niektórych zawodach, w tym o inżynierów i techników – oceniła Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Oczekiwany wzrost zatrudnienia i w efekcie wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych może wywołać dalszą poprawę koniunktury w przemyśle. Już teraz bowiem obserwowany przez firmy wzrost liczby zamówień jest napędzany przede wszystkim popytem krajowym, a nie zagranicznym. Jak dotąd jednak rosnący popyt na wyroby przemysłu nie doprowadził do wzrostu presji inflacyjnej, co w ocenie większości ekonomistów skłoni Radę Polityki Pieniężnej do kolejnych obniżek stóp procentowych, choć zapewne nie na lutowym posiedzeniu, które zakończy się w środę.