Drożeją wakacyjne wyjazdy krajowe i zagraniczne. Hitami tegorocznego lata są Hiszpania i Grecja. W Polsce można oczekiwać najazdu turystów na całym Wybrzeżu. Niestety, wszędzie jest drożej niż rok temu.
W biurach podróży są jeszcze wolne miejsca na lipiec. W tym przypadku warto poczekać na ofertę last minute. W sierpniu, kiedy urlopy biorą Francuzi i Włosi, w najatrakcyjniejszych miejscowościach w Europie będzie bardzo drogo.
Za wzrostem popytu idzie wzrost cen. Najbardziej jest on widoczny w polskich kurortach. Urlopowicze są też gotowi zapłacić więcej za wypoczynek w gminach, gdzie nadal jest bardziej kameralna atmosfera, bo nie zostały „rozdeptane" przez masową turystykę. Stąd z pewnością można tłumaczyć powodzenie np. Rewala. – Nadal jednak najczęściej wybierane są Kołobrzeg, Gdańsk i Sopot. Podobnie jak w zeszłym roku. Chociaż stale pojawiają się nowe miejscowości – mówi Katarzyna Obrochta z Trivago.pl.
Co spowodowało taki wzrost zainteresowania polskim morzem? Przede wszystkim, że takie wakacje uchodzą za bezpieczne, jest blisko i nie trzeba znać języka obcego, żeby czuć się komfortowo. Jest też swojskie jedzenie. Ale nie jest tanio. 100 euro za pokój to cena coraz częściej spotykana w polskich kurortach (oczywiście są jeszcze dużo tańsze, ale o wątpliwej jakości).
Gwarancja dobrej pogody
A co skłania do wyjazdu za granicę? – Przede wszystkim gwarancja dobrej pogody – uważa Małgorzata Stańczyk z sieci agentów turystycznych My Travel, które sprzedaje wycieczki największych touroperatorów w Polsce. – Lawinowy wzrost zainteresowania pojawił się natychmiast po zimnym majowym długim weekendzie. W kolejny – cztery dni wolnego od pracy w okolicach Bożego Ciała – też zawiodła pogoda. To wszystko spowodowało wzrost rezerwacji – dodaje.