Kwiecień na rynkach wschodzących nie był udany. Indeks MSCI EM stracił prawie 4 proc. Największy odpływ kapitału zanotowano na giełdach brazylijskiej, węgierskiej i rosyjskiej. Na plusie kwiecień zamknęła natomiast giełda chińska. W ocenie części analityków maj również może nie rozpieszczać inwestorów. Kolejne napływające na rynki dane makro wskazują, że globalna gospodarka ma coraz większe trudności.
W piątek podano informacje na temat amerykańskiego PKB. W pierwszym kwartale gospodarka Stanów Zjednoczonych urosła o 2,2 proc. wobec oczekiwań na poziomie 2,5 proc. Wciąż na rynki negatywnie wpływają problemy Hiszpanii i Włoch. Wprawdzie obu krajom udało się sprzedać obligacje, ale po niższej cenie (wyższej rentowności).
Dodatkowo agencja S&P, dostrzegając coraz większe kłopoty fiskalne i gospodarcze Hiszpanii, obniżyła jej rating o dwa poziomy (do BBB+) z perspektywą negatywną. Wprawdzie obniżki wiarygodności kredytowych poszczególnych krajów nie robią już na graczach większego wrażenia, ale z pewnością pogarszają klimat inwestycyjny.
Niechęć inwestorów do ryzykownych aktywów widać również po globalnych przepływach w funduszach inwestycyjnych. W minionym tygodniu, jak podaje firma EPFR Global monitorująca rynek światowych funduszy, ze wschodzących rynków akcji wycofano prawie 380 mln dol. Z kolei bezpieczne fundusze obligacji zanotowały prawie 550 mln dol. nadwyżki. Warto jednak zwrócić uwagę, że choć z rynków akcji ubywa pieniędzy, to odpływ z tygodnia na tydzień jest coraz mniejszy. Jeszcze w pierwszych tygodniach kwietnia odpływy sięgały 700 – 850 mln dol. To może wskazywać, że inwestorzy nie chcą już pozbywać się akcji, a to z kolei może również powoli ograniczać potencjał spadkowy giełdowcyh indeksów.
Na GPW przed długim weekendem niewiele się działo. Obroty wskazują, że chętnych do aktywnego handlu wciąż brak. W skali tygodnia WIG20 dzięki piątkowym notowaniom zyskał 1 proc., natomiast od początku miesiąca spadł trochę mocniej niż średnia dla rynków wschodzących.