Początek nowego tygodnia na warszawskiej giełdzie nie wypadł zbyt okazale. Wszystkie główne wskaźniki zakończyły poniedziałkową sesję pod kreską. To nie najlepszy prognostyk przed kolejnymi dniami, choć trzeba przyznać, że na początku dzisiejszych notowań nastroje na rynkach są nieco lepsze. WIG20 zaczął dzień od symbolicznego, 0,1 – proc. wzrostu, co oczywiście nie przesądza o tym jak będzie wyglądała cała sesja. Od nieśmiałych ataków popytu zaczął się dzień również na innych europejskich rynkach. Francuski CAC40 zyskał na starcie prawie 0,2 proc. Podobną zwyżkę zanotował niemiecki DAX.
Widać inwestorom w Europie nie przeszkodziła wczorajsza przecena na Wall Street. Dow Jones Industrial spadł o 1,02 proc. Z kolei S&P 500 stracił 1,08 proc. Inwestorzy w Stanach Zjednoczonych żyją teraz wynikami kwartalnymi spółek. Sezon tradycyjnie już zapoczątkuje Alcoa, największy amerykański producent aluminium. W kolejnych dniach poznamy osiągnięcia JP Morgan oraz Wells Fargo. Informacje te mogą mieć znaczący wpływ na notowania tym bardziej, że kalendarz danych makroekonomicznych w kolejnych dniach nie obfituje w ważne wydarzenia. Szczególnie widoczne to jest dziś, gdzie poza danymi o produkcji przemysłowej w Wielkiej Brytanii trudno doszukiwać się publikacji, które mogłyby mieć wpływ na rynek.
Mieszane nastroje panowały na rynkach azjatyckich. Spadkowiczom przewodził japoński Nikkei225, który stracił blisko 1,4 proc. Zupełnie odmienne nastroje panowały na giełdzie w Szanghaju. Tamtejszy indeks SSE Composite zyskał prawie 2 proc. Optymizm widoczny był również w Hongkongu, gdzie wskaźnik Hang Seng rósł o 1 proc.
Na rynku walutowym początek dnia nie przynosi znaczących ruchów. Za dolara trzeba płacić 3,031 zł czyli tyle samo co wczoraj wieczorem. Podobnie jest z euro, które jest wyceniane na 4,165 zł.