W poniedziałek kolor czerwony widoczny był na wielu europejskich parkietach. Niestety WIG20 znajdował się w ogonie, odstając od większości głównych indeksów (m.in. DAX, CAC-40, BUX, BIST-100). W trakcie sesji indeks największych spółek notowanych w Warszawie pogłębił sześcioletni dołek notowań, przełamując jednocześnie od góry psychologiczną barierę 1700 pkt. Sesyjne minimum to 1698 pkt. na finiszu dnia WIG20 zamknął się nieco wyżej, na poziomie 1703 pkt.
Zainteresowanie inwestorów koncentrowało się wokół spółek, które w akcjonariacie mają Skarb Państwa. Trudno się temu dziwić. Resort Skarbu poinformował o pomyśle połączenia PKN Orlen, Lotosu i PGNiG w jeden ogromny podmiot gospodarczy. Ministerstwo nie wykluczyło także możliwości zaangażowania kapitałowego PZU i PKO BP w ratowanie sektora górniczego. Reakcja kursów obydwu spółek świadczy o tym, że informacja nie spodobała się inwestorom. Ogromnym ciężarem dla rynku był KGHM. Akcje lubińskiej spółki spadały w ślad za przeceną miedzi na światowych giełdach towarowych. W poniedziałek cena tony „czerwonego" na londyńskiej giełdzie (LME) ponownie spadła poniżej okrągłego poziomu 4500 dolarów.
Fatalną koniunkturę na GPW obrazuje także statystyka spółek, których kursy znalazły się na 12-miesięcznych ekstremach cenowych. W trakcie poniedziałkowej sesji notowania akcji 22 firm ustanowiło (co najmniej) roczne dno. Analogicznie (co najmniej) roczne maksimum zanotował kurs tylko trzech firm: Rovese, Voxela i Asseco Central Europe.
Od kilku dni słowo „bessa" jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Zgodnie z niepisaną regułą ten stan rynku rozumiany jest jako okres co najmniej 20-proc. spadku cen (licząc od lokalnego szczytu do lokalnego dołka). Trzymając się tej zasady, można już mówić o rynku niedźwiedzia w Warszawie: od wiosennego szczytu z ubiegłego roku WIG spadł bowiem o 25 proc., w tym samym czasie WIG20 stracił aż 33 proc.
Jeśli niedźwiedzie utrzymają swoje zdobycze, styczeń będzie dziewiątym z rzędu miesiącem przeceny WIG20. Noworoczne, słabe nastroje to w znacznej mierze pokłosie krachu trwającego na giełdach w Chinach. Silne spadki indeksów w Szanghaju, Shenzhen i Hongkongu to wiodący temat na rynku. Załamanie uderza rykoszetem w pozostałe rynki wschodzące, do których zalicza się także rodzima GPW. Niepokojącym zjawiskiem jest postawa szerokiego MSCI Emerging Markets. W poniedziałek indeks znalazł się na dolnym ograniczeniu kilkuletniej konsolidacji. Wybicie dołem, z punktu widzenia analizy technicznej, otworzy drogę do dalszych spadków (zły prognostyk dla GPW).