Kiedy na przełomie sierpnia i września WIG20 docierał do dołków z jesieni 2020 r., czyli okolic 1500 pkt, wydawało się, że miejsce to może być solidnym wsparciem dla obrony kupujących. Przypomnijmy, że w sierpniu WIG20 odstawał od reszty indeksów i zamiast odreagowywać, poruszał się głównie w bok. Przy pogorszeniu nastrojów na światowych rynkach we wrześniu, mimo wcześniejszej, głębokiej przeceny, indeks polskich dużych spółek reagował jeszcze silniejszymi spadkami. WIG20 nie tylko zszedł poniżej dołka z jesieni 2020 r., ale jest już całkiem blisko najniższego poziomu z tamtego roku. Osiągniętego przy rynkowej panice w marcu.

W końcówce września popyt był na tyle słaby, że po 3,85-proc. Spadku w czwartek, kupujących nie stać było przynajmniej na lekkie odreagowanie. WIG20 w piątek otworzył się co prawda dość wysoko, bo w pierwszych minutach zyskiwał około 0,7 proc. W drugiej godzinie sesji indeks już zmienił kolor na czerwony. Po południu popyt jeszcze starał się wyprowadzić kontrę, jednak nie zdołał pójść krok dalej niż na otwarciu. W ostatnich godzinach handlu znów przeważali sprzedający, choć indeks zakończył dzień niewielką zniżką, sięgającą 0,16 proc., lądując na niecałych 1378 pkt. Tym samym na ostatniej sesji września indeks pogłębił tegoroczne minima w cenach zamknięcia oraz dzienne, schodząc na moment do 1366 pkt. Z punktu widzenia analizy technicznej nadal mamy więc do czynienia z osuwaniem się WIG20 na południe, gdzie czeka nas zapewne test okolic 1300 pkt.