Były listy, wymiany argumentów, kontrole, a teraz najprawdopodobniej dojdą także kary. Komisja Nadzoru Finansowego chce wyraźnie dać do zrozumienia maklerom, że w sprawie doradztwa inwestycyjnego nie żartuje.
Posypią się kary?
Na rynku aż się roi od plotek, że nadzór już niedługo skończy ze słownymi upomnieniami i przejdzie do zdecydowanych ruchów. Mają one mieć postać kar finansowych dla domów maklerskich, które przekroczyły przepisy w kontaktach z klientami. Czy rzeczywiście do tego dojdzie?
– Są prowadzone postępowania w sprawie wątpliwości, czy nie dochodziło do świadczenia na rzecz klientów usługi doradztwa inwestycyjnego bez zawarcia z klientami stosownych umów. Nazw podmiotów nie podajemy – mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego. Nadzór wielokrotnie wskazywał bowiem, że maklerzy, którzy chcą podpowiadać inwestorom, jakie ruchy wykonać na rynku, muszą być związani z klientem umową o doradztwo inwestycyjne. Również ustawa o obrocie mówi wprost, że na podstawie umowy firma zobowiązuje się do przygotowywania i przekazywania rekomendacji dotyczących tego, co klient ma kupić bądź też sprzedać. Broker może również doradzić klientowi wstrzymanie się od inwestycji. Tego nie można robić na podstawie zwykłej umowy o świadczenie usług brokerskich. Teoretycznie sprawa jest prosta. Problem jednak w tym, że mimo licznych konsultacji i dyskusji KNF nie stworzyła zamkniętej listy zachowań, które mają charakter doradztwa. W swoim stanowisku z ubiegłego roku nadzór podkreślił bowiem, że kluczowe dla rozstrzygnięcia, czy dane zachowanie jest już doradztwem czy też nie, są okoliczności i kontekst zdarzenia. Maklerom takie postawienie sprawy oczywiście nie przypadło do gustu, gdyż, jak twierdzą, przy takich zasadach niemal każda czynność może podpadać pod doradztwo.
Komisja jednak pozostała nieugięta. Dlatego też maklerzy zaczęli na większą skalę promować usługę doradztwa inwestycyjnego. Jak jednak podkreślają, nie wszyscy klienci chcą podpisywać umowę o doradztwo. Wiąże się ona z wypełnieniem testu odpowiedniości i adekwatności. Brokerzy wskazują, że nie wszyscy chcą się dzielić wiedzą na temat sytuacji finansowej. Inna sprawa, że w niektórych przypadkach umowy takie są dodatkowo płatne.
Brokerzy prowadzą więc liczne szkolenia dla pracowników, w trakcie których wskazują co mogą, a czego nie w kontaktach z klientem, który nie ma podpisanej umowy o doradztwo. Wiele jednak wskazuje na to, że błędów nie udało się uniknąć. Zapłacić za to można słono.