Przed rozpoczęciem piątkowej sesji inwestorzy byli pełni optymizmu. Czwartkowe wzrosty dawały nadzieję, że byki na dobre powróciły na nasz rynek. Pierwsze minuty ostatniej w tym tygodniu sesji zdawały się potwierdzać tę tezę. WIG20 już na starcie zyskał 0,5 proc. Tym samym idealnie wpisał się w to co działo się na innych rynkach. Jak się jednak okazało były to tylko złego miłe początki.

W miarę upływu czasu coraz głośnie do głosu zaczęły bowiem dochodzić niedźwiedzie. Początkowo popyt starał się jeszcze stawiać im czoła w związku z czym przez długi czas byliśmy świadkami przeciągania liny na GPW. W drugiej części dnia byki jednak skapitulowały. Efekt? WIG20 znalazł się pod kreską. Nie pomagał nawet fakt, że cały czas wzrosty notowały europejskie rynki, a i amerykańska giełda rozpoczęła dzień od wzrostów. Bez większego echa przeszła także lepsza od oczekiwań publikacja indeksu Michigan w USA. Podaż na dobre zadomowiła się na GPW.

Ostatecznie WIG20 zakończył notowania prawie 0,7 proc. pod kreską. Wynik ten pogorszył bilans całego tygodnia. Wskaźnik największych spółek stracił w ciągu niego dokładnie 1 proc. Niewielki spadek w piątek zanotowały także średnie spółki. mWIG40 stracił jedynie 0,06 proc. Zdecydowanie najlepiej w tym gronie wypadł sWIG80, który zyskał prawie 0,5 proc.

Do piątkowych ruchów należy podchodzić jednak z pewną rezerwą. Obroty na całym rynku nieznacznie przekroczyły tylko 700 mln zł, co świadczy o tym, że wielu inwestorów wcześniej rozpoczęło weekend. Niewykluczone, że zbierają oni siły przed przyszłym tygodnie, który będzie obfitował w wiele interesujących publikacji makroekonomicznych. Już w poniedziałek poznamy m.in. odczyty dotyczące produkcji przemysłowej i inflacji w Polsce.