Czwartkowe odreagowanie spadków na giełdzie w Szanghaju sprawiło, że piątek na warszawskiej giełdzie rozpoczął się od zwyżek. WIG20 zyskiwał rano nawet 0,6 proc. i oscylował maksymalnie przy 1758 pkt. Przewaga byków nie trwała jednak długo. Już od godziny 10.00 indeks zaczął uginać się pod własnym ciężarem i jeszcze przed południem portfel blue chips znalazł się pod kreską. W najgorszym momencie WIG20 tracił 1,4 proc. i spadał do 1715 pkt. Jest to jednocześnie najniższy poziom wskaźnika blue chips od maja 2009 r. Co gorsza nastrojów w Warszawie nie poprawiły nawet dane za amerykańskiego rynku pracy, które okazały się lepsze od prognoz (zamiana zatrudnienia) lub im równe (bezrobocie). Ostatecznie WIG20 spadł w piątek o 1,2 proc. do 1725 pkt i była to już piąta, spadkowa sesja z rzędu. Od początku stycznia indeks stracił już 7,2 proc., co jak na razie jest bardzo nietypowanym wynikiem, jak dla pierwszego miesiąca roku. Statystycznie bowiem styczeń to najlepszy czas na inwestowanie. Średnia stopa zwrotu w tym miesiącu, licząc dla ostatnich 23 lat, wynosi aż 4,4 proc.
Z punktu widzenia analizy technicznej przebicie przez WIG20 grudniowego minimum to sygnał kontynuacji trendu spadkowego. Jego zasięg to strefa 1600-1500 pkt, co wynika bezpośrednio z szerokości konsolidacji z lat 2011-2015, z której indeks wybił się w ubiegłym roku. Warto jednak zauważyć, że ewentualne odbicie z aktualnych poziomów dałoby szanse na utworzenie na wykresie formacji podwójnego dna. Gdyby w tym scenariuszu pękł opór 1900 pkt, pojawiłaby się realna szansa na zmianę dotychczasowej tendencji.
Mimo ogólnie słabych nastrojów na GPW, nie zabrakło w piątek spółek, które dały inwestorom zarobić. W portfelu WIG20 ponad 1-proc. zwyżki zanotowały Synthos, CCC i PGE. Na szerokim rynku roczne maksima notowań ustanowiły Rovese i Voxel, a akcje Interbudu Lublin, Magellana i Duonu drożały nawet o ponad 10 proc. Wartość obrotów na całym rynku przekroczyła w piątek 700 mln zł.