Pomysł wprowadzenia w UE podatku od transakcji finansowych pojawił się już w roku 2011. Wówczas nie udało się osiągnąć wymaganej jednomyślności w Radzie, ale zwolennicy rozwiązania – wśród których jest 12 krajów UE – nie złożyli broni. To właśnie na ich apel Komisja Europejska przygotowała nową, nieco zmienioną wersję dyrektywy. Jeśli dokument wejdzie w życie, rozwiązania dotyczyć będą instytucji finansowych praktycznie z całego świata.
Kluczowym elementem projektu jest bowiem bardzo szeroka interpretacja zasady terytorialności obowiązującej w prawie międzynarodowym. Według dyrektywy obowiązek płacenia podatku będą miały nawet te instytucje finansowe, które nie są formalnie zarejestrowane na terenie 12 państw jego obowiązywania, a tylko prowadzą tam działalność, mają oddział lub uczestniczą w transakcji dotyczącej wyemitowanego w tych krajach instrumentu. Mało tego – wystarczy, by ten warunek spełniała tylko jedna ze stron transakcji.
Takie rozwiązanie budzi poważne wątpliwości ekspertów z niemieckiego ośrodka Centrum für Europäische Politik (CEP). Przyznają oni, że konstrukcja dyrektywy uchroni przed groźbą „wyciekania" transakcji pod inne jurysdykcje, jednak budzi wątpliwości prawne, które powinien wyjaśnić Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Podatek od transakcji kapitałowych będzie wynosił 0,01 proc. w przypadku obrotu instrumentami pochodnymi i 0,1 proc. w przypadku pozostałych transakcji. Komisja Europejska liczy, że do budżetów UE i jej krajów członkowskich wpłynie z tego tytułu 31 mld euro rocznie. Eksperci z CEP przyznają, że to możliwe. Ich zdaniem jednak będzie to jedyny zysk z wprowadzenia podatku – nie skłoni on instytucji finansowych do rezygnacji z ryzykownej działalności i nie zwiększy stabilności rynku finansowego. Z pewnością zwiększy zaś koszt pozyskania kapitału.
Pełna wersja analizy dostępna jest na stronie Fundacji FOR: www.for.org.pl