– Już w latach 70. mówiono o końcu ropy. Twierdzono wówczas, że surowca wystarczy na 50 lat. Minęło 50 lat i dziś znów możemy powiedzieć, że ropy wystarczy na niemal 50 lat, choć dziś jej zużycie jest kilkakrotnie wyższe niż pół wieku temu – mówił Leszek Wiwała, prezes Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, podczas debaty „Zmierzch ropy – mrzonka czy realny scenariusz?” na Forum Ekonomicznym w Karpaczu.
– Obecnie wydaje się, że faktycznie nadchodzi zmierzch ropy, jednak jest to proces bardzo powolny. Konieczne jest oczywiście przejście do paliw niskoemisyjnych, alternatywnych. Coraz mniej surowca będziemy zużywali zwłaszcza w Europie czy Stanach Zjednoczonych. Ale Indie czy Chiny przez najbliższe dwie dekady zużyją go dużo więcej na cele transportowe, niż wyniesie redukcja w USA czy Europie – wskazywał Leszek Wiwała.
Cele a realia
Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej (KE), w mandacie dla nowej Komisji podtrzymała propozycję celu redukcji emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. do 2040 r. W dokumentach analitycznych KE przyjęto, że w tym czasie spodziewać się należy spadku zużycia paliw kopalnych w Unii o 74 proc.
– Realnie „zmierzch ropy” będzie jednak w dużym stopniu zdeterminowany tym, jak szybko będą się rozwijać inne nisko- i zeroemisyjne źródła energii – zastrzega Aneta Wilmańska, dyrektor przedstawicielstwa Orlenu w Brukseli.
Zdaniem Międzynarodowej Agencji Energii szczyt popytu na ropę nastąpi w 2029 r. Rok później zapotrzebowanie na surowiec zacznie spadać, na co wpływ będą miały rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE) i presja rządów na prowadzenie polityki dekarbonizacyjnej.