– Przed nami są jeszcze próby ciśnieniowe, oczyszczanie gazociągu i wypełnianie go gazem. Część prac zostanie jeszcze do wykonania na lądzie, zarówno w Danii, jak i w Polsce, bo ten gazociąg nie kończy się za pasem wydm – mówi Stępień. Dodaje, że Baltic Pipe musi być podłączony do krajowego systemu przesyłowego, a sam system musi być wzmocniony, dlatego dodatkowo budowane są dwa gazociągi i trzy tłocznie. Razem zapewnią 10 mld m sześc. przepustowości.
– Całość ma być zakończona zgodnie z harmonogramem we wrześniu 2022 r., włącznie z uzyskaniem pozwoleń eksploatacyjnych, tak aby pierwszy gaz mógł być komercyjnie przesyłany od października 2022 r. – deklaruje Stępień. Torben Brabo, dyrektor odpowiedzialny za stosunki międzynarodowe w Energinet, spółce, która odpowiada za budowę Baltic Pipe po stronie duńskiej, zapewnił, że również ta część gazociągu będzie wykonana na czas. W tej sytuacji nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, aby gaz, który już wydobywa PGNiG w Norwegii, zaczął bezpośrednio trafiać do polskich odbiorców. Co więcej, wkrótce ilości pozyskiwanego surowca powinny mocno wzrosnąć. Wszystko dzięki trwającemu procesowi przejęcia firmy Ineos E&P Norge, do której należą 22 koncesje w Norwegii obejmujące m.in. trzy złoża znajdujące się w fazie eksploatacji.
Całość gazociągu Baltic Pipe ma być zakończona zgodnie z harmonogramem we wrześniu 2022 r.
Tomasz Stępień, prezes Gaz-Systemu
Po sfinalizowaniu przejęcia PGNiG w tamtym rejonie będzie miał 58 koncesji. W efekcie zwiększy wydobycie do ok. 2,5 mld m sześc. z 0,9 mld m sześc. planowanych do pozyskania w tym roku. W szczytowym okresie, czyli w 2027 r., będzie to ok. 4 mld m sześc. – To oznacza, że własne zasoby pozwolą w około połowie wykorzystać zarezerwowaną przez nas przepustowość Baltic Pipe. Szacunki dotyczące wydobycia mogą być jeszcze większe, gdyż nabywając Ineos E&P Norge, stajemy się też właścicielami koncesji, na których są prowadzone poszukiwania nowych złóż – mówi Artur Cieślik, wiceprezes ds. strategii i regulacji PGNiG. Dodaje, że poza gazem wydobywanym przez koncern, do Baltic Pipe będzie też trafiał gaz kupowany w Norwegii od innych firm.
Własne zasoby pozwolą w blisko połowie wykorzystać przepustowość Baltic Pipe.
Artur Cieślik, wiceprezes ds. strategii i regulacji PGNiG
Biometan i wodór
Polska potrzebuje dodatkowych ilości surowca nie tylko w konsekwencji wygaśnięcia kontraktu jamalskiego, ale też do zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania krajowej gospodarki. – Bez stabilnych, zdywersyfikowanych dostaw gazu nie będzie możliwości budowy odpowiednio stabilnych mocy w systemie energetycznym. Będzie to pewien stabilizator systemu elektroenergetycznego i systemu ciepłowniczego, tak aby umożliwić dalszy rozwój czy to OZE, czy w takich obszarach jak lokalne bilansowanie i magazyny energii – mówi Paweł Pikus, dyrektor Departamentu Elektroenergetyki i Gazu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Dodaje, że rozwijająca się gospodarka potrzebuje kolejnych inwestycji, również po zakończeniu tak ważnych projektów jak Baltic Pipe. Te zapewne nadal będą wspierane przez UE, ale bardziej w kierunku tzw. zazieleniania gazu, czyli rozwijania technologii i infrastruktury do produkcji i dystrybucji biometanu czy wodoru.