Pandemia Covid-19 w pierwszej chwili doprowadziła do paniki na rynkach finansowych. Szok okazał się jednak bardzo krótki, szczególnie w porównaniu z bessą z lat 2007–2009. Szybko też okazało się, że kryzys spowodował wiele zmian, które okazały się bardzo korzystne.
Covid-19 doprowadził do bezprecedensowego poluzowania polityki pieniężnej. Niskie stopy procentowe skłoniły sporą część klientów banków do likwidacji lokat terminowych. Część tych pieniędzy trafiła na rynek kapitałowy, m.in. dlatego, że w czasie antyepidemicznych ograniczeń mobilności wiele osób miało więcej czasu, aby aktywnie zarządzać oszczędnościami. Pandemia przyspieszyła cyfryzację branży inwestycyjnej, ułatwiając i tak już łatwy dostęp do rynku.
Ale pandemia wciąż jest czynnikiem niepewności, który nie pozwala bez obaw uczestniczyć w globalnej hossie. Jak w tych okolicznościach powinni postępować inwestorzy? Odpowiedzi poszukiwali uczestnicy debaty „Inwestowanie na rynkach kapitałowych w okresie zwiększonej niepewności – jak robią to najlepsi?". Okazuje się, że choć sytuacja jest bez precedensu, recepta na sukces jest ta sama co zawsze: dywersyfikacja portfela.
Dzielimy na pięć
– W niepewnych czasach radziłabym podzielić oszczędności na pięć części: 20 proc. zainwestować w fundusze private equity, 20 proc. w nieruchomości, 20 proc. w akcje i 20 proc. w obligacje. Pozostałe 20 proc. można przeznaczyć na coś, co nam się podoba. Rynek kapitałowy kształtują emocje, bo to my go zmieniamy jako jego uczestnicy – mówiła Anna Milewska, prezes Skarbiec TFI.
W jej ocenie niepokojącym zjawiskiem jest inwestowanie w te klasy aktywów, które radziły sobie dobrze w ostatnim czasie. Tymczasem wysokie historyczne stopy zwrotu nie są gwarancją, że tak samo będzie wyglądała przyszłość. – Jeśli ktoś chce zainwestować w tę klasę aktywów, która ostatnio dała wysoką stopę zwrotu, to powinien przynajmniej założyć dłuższy horyzont inwestycyjny niż trzy miesiące – tłumaczyła prezes Milewska.