Największy polski ubezpieczyciel wypracował w 2007 roku 1,4 miliarda złotych zysku, o ponad jedną piątą mniej niż rok wcześniej. Taką możliwość sygnalizowaliśmy we wtorkowej „Rz”. Niewykluczone, że kolejny rok spółka nie wypłaci dywidendy. Zarząd chce mieć pieniądze na zakupy. – Wynik PZU w ogromnej mierze zależy od dochodów z lokat – tłumaczył w czwartek na konferencji prasowej Andrzej Klesyk, prezes towarzystwa. Zarabia ono na inwestowaniu pieniędzy klientów, zanim część z nich przeznaczy na wypłatę odszkodowań. W ubiegłym roku portfel inwestycyjny PZU SA przekraczał 21 miliardów złotych. W większości składał się z papierów skarbowych, 7 procent jednak było ulokowanych w akcjach spółek giełdowych. Niższy zysk jest wynikiem spadków na rynkach kapitałowych.
Szef PZU nie załamuje rąk. Uważa, że może to być dobry okres do przejmowania innych firm. – To, że chwieją się rynki finansowe, dla takich dużych graczy jak my może być okazją do zakupu innych firm – mówi Andrzej Klesyk. Wyjaśnia, że grupa PZU zainteresowana jest akwizycją towarzystwa funduszy inwestycyjnych lub funduszu emerytalnego. – Najpierw jednak musielibyśmy uzyskać zgodę regulatora rynku, a akcjonariusze musieliby się dogadać – tłumaczy, dodając, że nie zna żadnych szczegółów na ten temat.
446 mln zł mniej zysku netto wypracował PZU SA w 2007 roku w porównaniu z 2006 r.
Nie jest to jednak dobra informacja dla inwestorów, którzy skupili od pracowników akcje PZU SA. Ciągłe przesuwanie terminu debiutu spółki (i nadzieja na wzrost wartości akcji) dotychczas rekompensowały im wysokie dywidendy. Teraz jednak plany inwestycyjne zarządu mogą oznaczać drugi rok z rzędu bez dywidendy. Czy tak się stanie? – To zależy od decyzji akcjonariuszy. Jeżeli zgodzą się na akwizycję, wtedy jest szansa na zatrzymanie dywidendy w spółce – tłumaczy prezes.
W ubiegłym roku wypłatę zablokował Skarb Państwa skonfliktowany z drugim znaczącym akcjonariuszem PZU – holenderskim Eureko. Strony kłócą się o dokończenie prywatyzacji PZU.