Globalna gospodarka będzie się w tym roku miała lepiej, niż wynikałoby to z informacji o problemach kolejnych instytucji finansowych. Ale gorzej, niż prognozowano w ubiegłym roku. Tym razem jednak świat przed globalną recesją mają uratować nie najbardziej rozwinięte państwa, ale kraje aspirujące do gospodarczej elity. I to mieszkańcy takich krajów jak Polska mogą być bardziej spokojni o swoje miejsca pracy, choć po kieszeniach uderzy ich rosnąca inflacja.
Najnowszy raport wpływowej organizacji OECD nie tryska optymizmem, ale daje nadzieję, że nie będzie miał miejsca scenariusz kryzysowy. W tym roku wartość PKB 30 krajów OECD ma wzrosnąć o 1,8 proc., a w przyszłym o 1,7 proc. Jeszcze w grudniu szacowano, że ma to być odpowiednio 2,3 i 2,4 proc.
– Kraje OECD czeka kilka kwartałów słabego wzrostu – twierdzi ekonomista organizacji Joergen Elmeskov. Powód? Coraz droższy kredyt, spadające ceny domów oraz droższa ropa. Jego zdaniem tylko reformy rynków pracy, polegające na zwiększeniu aktywności zawodowej, pomagają rozwiniętym gospodarkom uniknąć recesji. Globalna sytuacja mogłaby być znacznie gorsza, gdyby nie kraje rozwijające się. – Silny import z tych krajów pozwoli złagodzić spowolnienie – wskazuje Joergen Elmeskov.
Prym wśród gospodarczych tygrysów wiodą Chiny, które mają się w tym roku rozwijać w tempie 10 proc. (wobec 11,5 proc. w 2007 r.), a w przyszłym – 9,5 proc. Na ścieżce szybkiego wzrostu utrzymają się również Indie i Rosja oraz Polska. MFW przewiduje, że nasza gospodarka w tym roku będzie rozwijać się w tempie 5,9 proc., a w 2009 r. – 5 proc. To jedne z bardziej optymistycznych prognoz. Przyznała to wczoraj nawet wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska. “Wzrost będzie napędzany inwestycjami i konsumpcją prywatną” – tłumaczy OECD.
Światowy kryzys finansowy na rynku hipotecznym, który w ciągu roku doprowadził do upadłości kilku banków i strat liczonych w setkach miliardów, odczują za to kraje najbogatsze. Wzrost PKB Stanów Zjednoczonych wyniesie w tym roku zaledwie 1,2 proc., a w 2009 r. – 1,1 proc. Kraje strefy euro mają się w tym roku rozwijać w tempie 1,7 proc. To o 0,9 pkt proc. mniej niż w 2007 r., ale lepiej, niż niedawno szacował MFW (1,4 proc).