Początkowo do walki przystąpiły banki centralne, które pompowały pieniądze w system międzybankowy w celu odzyskania płynności. Nieufność między bankami powodowała bowiem (ten stan trwa nadal), że bały się one pożyczać sobie wzajemnie pieniądze.
Teraz doszło do tego bezpośrednie nabywanie udziałów w upadających bankach i pakiety ratunkowe rządów. Mimo to nie udało się uratować przed upadkiem amerykańskich banków inwestycyjnych Lehman Brothers i Bear Stearns, a jedna z największych instytucji finansowych świata AIG stoi na krawędzi bankructwa, mimo że właśnie otrzymała 105 mld dol. wsparcia od Fedu i stanu Nowy Jork.
W sumie od grudnia 2007 r. zaangażowano w ratowanie sektora finansowego ok. 2 bln dol. Z tego same środki amerykańskie to ok. 900 mld dol. Ponad 60 proc. tej kwoty to pieniądze, jakie zaangażowały banki centralne całego świata, głównie Fed i Europejski Bank Centralny, zasilając system międzybankowy. Reszta to wydatki administracji USA. Tylko pakiety przeznaczone na ratowanie dwóch tamtejszych największych banków hipotecznych: Fannie Mae i Freddie Mac, pochłonęły 200 mld dol., pakiet fiskalny Busha opiewa natomiast na kwotę 150 mld dol. Ratowanie AIG kosztowało już ponad 100 mld dol., a inwestorzy i tak nie wierzą w skuteczność tych działań.
Dowodem tego jest trwający spadek akcji na światowych giełdach. Mimo pomocy państwa wczoraj akcje AIG potaniały o ponad 40 proc. Obecnie papiery spółki można kupić za nieco ponad 2 dol. Jeszcze rok temu trzeba było wydać 70 dol.
O tym największym niegdyś amerykańskim ubezpieczycielu wiadomo tylko tyle, że nowy prezes Edward Liddy będzie musiał zacząć wielką wyprzedaż. AIG działa w 130 krajach, w tym w Polsce, i zajmuje się zarówno leasingiem samolotów, jak i ubezpieczeniami na życie. Banki znajdujące się w dobrej sytuacji finansowej, chociaż jest ich dziś niewiele, mają teraz okazję do tanich przejęć. Jest mało prawdopodobne, by – tak jak to było jeszcze niedawno – władze antykonkurencyjne blokowały teraz przejęcia słabych banków.