Na czym polega ratowanie systemu finansowego

Specjalnie dla „Rzeczpospolitej” Mirosław Gronicki, były minister finansów

Publikacja: 19.09.2008 02:58

Na czym polega ratowanie systemu finansowego

Foto: Rzeczpospolita, Jak Jakub Ostałowski

Rz: Czy bankom centralnym może zabraknąć środków na kolejne interwencje na rynkach?

Mirosław Gronicki:

Możliwości szukania dodatkowych pieniędzy przez Fed są już coraz bardziej ograniczone. Nie ma on rezerw walutowych, ale korzysta z aktywów i pasywów w formie różnych instrumentów pieniężnych. Pomoc i ratowanie instytucji operujących na rynku hipotecznym w USA polega na tym, że są one obejmowane gwarancjami i zasilane pewną kwotą środków. Te procedury sprawiają, że możliwości takich interwencji przez Fed są ograniczone. Inne banki centralne, np. japoński czy europejski, mają rezerwy walutowe, z których mogą korzystać i zasilać nimi system finansowy. Celem operacji otwartego rynku jest poprawa płynności, ale w efekcie kryzysu wiarygodność instytucji finansowych się pogorszyła. Dlatego na rynek musi zostać wpompowana większa ilość pieniądza niż przed kryzysem, by osiągnąć ten sam efekt. To jest obecnie największy problem, który rozpoczął się jeszcze od polityki Alana Greenspana. On zaczął ratować gospodarkę przez obniżkę stóp procentowych. Ale na to nałożyły się problemy w systemie finansowym i w efekcie nie można było dalej obniżać stóp, by zwiększyć płynność. Stąd konieczność wykorzystywania innych instrumentów.

Jakie zagrożenia niosą obecne działania Fed i innych banków?

Istotne jest to, na co pieniądze są wydawane. Jeśli na zwiększenie płynności, to nie ma większych zastrzeżeń. Natomiast jeśli są przeznaczane na ratowanie instytucji finansowych, to mamy do czynienia z moralnym hazardem. Konsekwencje takiego działania w przyszłości mogą być negatywne. Zdecydowanie ten pierwszy sposób interweniowania na rynku jest bezpieczniejszy. Powstaje też pytanie, czy pomoc jednej instytucji spowoduje zmniejszenie ryzyka w systemie, czy będzie oczekiwanie na pomoc dla kolejnych. W efekcie takiego działania może się nakręcić spirala inflacyjna.

Na razie nie widzę takiego zagrożenia, ale przy zwiększeniu skali interwencji będzie ono wzrastać.

Czy banki inwestycyjne zmienią swój sposób działania?

Banki inwestycyjne „dały się wpuścić” w kanał ryzykownych operacji na różnych produktach finansowych i z pewnością wyciągną z tego wnioski. Na rynku pojawią się nowe produkty, a w sytuacji dużej zmienności, nawet chaosu, jaki obserwujemy, powstaną instrumenty finansowe, które będą miały działanie stabilizujące. Jednak trzeba wziąć pod uwagę fakt, że duże banki nie są w stanie szybko zmienić swojego profilu działania. Najgorsze jest to, że do tej pory nie rozwiązano problemu podstawowego, czyli tego, co Stany Zjednoczone zrobiły ze swoją gospodarką. Jako mocarstwo światowe nie można przecież żyć za pożyczone pieniądzach i dopóki ta kwestia nie zostanie rozwiązana, będziemy mieć do czynienia z kolejnymi kryzysami finansowymi.

Czy inwestorzy szybko wrócą na rynek rosyjski?

Rosja poprzez konflikt gruziński wywołała wzrost ryzyka inwestycyjnego, czego konsekwencje są widoczne i dotkliwe, a odczuwalne będą jeszcze przez długi czas. Zaufanie traci się łatwo i szybko, ale jego odzyskanie trwa dłużej. Po drugim kryzysie finansowym w Rosji, który rozpoczął się w 1998 r., dopiero w latach 2004 – 2005 ten rynek odzyskał wiarygodność.

Rz: Czy bankom centralnym może zabraknąć środków na kolejne interwencje na rynkach?

Mirosław Gronicki:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem