Chodzi o projekty finansowane z Europejskiego Funduszu Społecznego, Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i Funduszu Spójności. Z tego pierwszego dotacje przekazywane są na tzw. projekty miękkie, realizowane w ramach programu „Kapitał ludzki”. Dwa pozostałe finansują inwestycje w infrastrukturę.
Jak zapowiedziała niedawno Danuta Hübner, unijna komisarz ds. polityki regionalnej, w projektach, których wartość nie przekracza 1 mln euro (najczęściej finansowane z EFRR), nie trzeba będzie wyliczać tzw. luki finansowej. To różnica między kosztem kwalifikowanym (tym, który może być zrefundowany z unijnej kasy) a dochodami, które będzie przynosił projekt.
Choć teoretycznie dofinansowanie może sięgać nawet 85 proc. projektu, w praktyce dotację wylicza się od wartości luki finansowej. – Oznacza to, że wsparcie to 40 – 50 proc. kwalifikowanych kosztów projektu – wyjaśnia Ireneusz Ratuszniak z dolnośląskiego urzędu marszałkowskiego. Jeśli kontrola wykaże, że dochody były wyższe, niż zakładano, Bruksela może zażądać zwrotu części pomocy.
Jak zaznacza Anna Konik-Żurawska, rzecznik resortu rozwoju regionalnego, zmiany te nie będą dotyczyć firm. W ich przypadku dotacje udzielane są na podstawie tzw. schematów pomocy publicznej. Skorzystają natomiast przede wszystkim mniejsze samorządy oraz władze województw, które odpowiadają za programy regionalne. – Z jednej strony w małych projektach nie będzie obowiązku przeprowadzania skomplikowanej analizy przyszłych dochodów. Z drugiej – ułatwi to zadanie oceniającym wnioski – podkreśla Ratuszniak. – Zniesienie obowiązku wyliczania luki finansowej to ułatwienie w nadzorowaniu projektów unijnych. Ograniczy koszty administracyjne związane z monitorowaniem, czy rzeczywiste dochody z projektu odpowiadają deklaracjom – wyjaśnia Anna Konik-Żurawska.
Zdaniem Jerzego Kwiecińskiego, byłego wiceministra rozwoju regionalnego, propozycja KE to krok w dobrym kierunku. – Ułatwi przygotowanie mniejszych projektów, a dzięki temu przyspieszy wykorzystanie unijnej pomocy. Pozytywne skutki tej zmiany odczulibyśmy jeszcze bardziej, gdyby dotyczyła ona także projektów średnich, o wartości od 5 do 50 mln euro – uważa Kwieciński.