Następnym razem sama do was przyjadę – obiecywała we wrześniu 2008 r. demonstrującym w Brukseli związkowcom z zakładów w Gdyni i Szczecinie owinięta flagą „Solidarności” unijna komisarz.
Wizytę zaplanowano na początek grudnia, podczas pobytu Kroes w Polsce, potem jednak odłożono, bo – jak brzmiało oficjalne wyjaśnienie – komisarz miała zbyt mało czasu, by odwiedzić wszystkie trzy stocznie. Teraz wizyty nie chcą już nawet sami stoczniowcy.
– Nie przyszlibyśmy na takie spotkanie – mówi „Rz” Marek Lewandowski, rzecznik Stoczni Gdynia. – Miało sens, kiedy mogliśmy jeszcze rozmawiać o kształcie stoczniowej specustawy. Teraz już na to za późno.
– Jeśli w stoczni od lipca pojawi się inwestor, nie widzimy przeciwwskazań do wizyty pani Kroes – mówi „Rz” Zdzisław Kołodziejczyk, szef branżowego związku Stoczniowiec ze Szczecina. – Ale jeśli nie, to w obliczu likwidacji największego zakładu pracy na Pomorzu trudno się spodziewać, że zostanie dobrze przyjęta.
Rzecznik unijnej komisarz Jonathan Todd powiedział „Rz”, że Kroes nie mogła przyjechać do polskich stoczni przed świętami, ale nadal bardzo chce i zamierza się tutaj wybrać. – Daty jeszcze nie ustalono – mówi Todd.W listopadzie ubiegłego roku komisarz Kroes uznała, że stocznie w Gdyni i Szczecinie nielegalnie dostawały pomoc publiczną. Na podstawie jej wytycznych resort skarbu opracował plan sprzedaży stoczniowego majątku, określony mianem specustawy, która weszła w życie na początku stycznia.