Jesteśmy zdecydowani podjąć konsekwentne działania konieczne do przywrócenia wzrostu gospodarczego – stwierdza komunikat po spotkaniu ministrów finansów grupy G20. Należą do niej najbogatsze kraje świata, tworzące 80 proc. globalnego PKB. Weekendowe posiedzenie pod Londynem miało zbliżyć stanowiska przed szczytem G20, który odbędzie się 2 kwietnia.

Zdaniem brytyjskiego ministra finansów Alistaira Darlinga „ramowe porozumienie udało się osiągnąć we wszystkich podstawowych kwestiach”. Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że o ile wszyscy są zgodni, jakie cele trzeba osiągnąć, nie wszyscy są zgodni, jak to zrobić.

Podczas spotkania ustalono, że priorytetem ma być pomoc dla rynków rozwijających się. Padła obietnica dodatkowych pieniędzy m.in. dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ale konkretnych kwot nie podano. Wcześniej kraje UE zgodziły się na podwojenie zasobów MFW do 500 mld dol., a ze strony USA padła propozycja 700 mld dol. MFW musi mieć środki m.in. na wsparcie krajów Europy Środkowo-Wschodniej, bo – jak podkreślano w sobotę – w tym regionie widać niezwykle groźne zjawisko ucieczki kapitału. Za to kraje BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny) chciałyby mieć większy wpływ na decyzje MFW.

Istotną kwestią jest też oczyszczenie banków z tzw. toksycznych aktywów. – Rządowe dotacje mogą przynieść gospodarce chwilową ulgę – podkreślał Robert Zoelick, prezes Banku Światowego. Jego zdaniem, tylko zlikwidowanie problemu toksycznych papierów może przełamać obecny kryzys kredytowy. Ale konkretnych planów, jak to zrobić, na razie brak. – USA oczekuje, że działania rządowe na rzecz poprawy kondycji banków, wesprze prywatny kapitał – powiedział w niedzielę doradca prezydenta Austan Goolsbee.

Kraje G20 zgadzają się też, że rządy powinny wspierać swoje gospodarki. O ile jednak USA proponują, by pakiety stymulujące sięgały 2 proc. PKB, Niemcy i Francja są przeciwne. – Najpierw musimy poznać rezultaty dotychczasowej pomocy – mówiła kanclerz Niemiec Angela Merkel.