Najważniejsza nowość reformy przedstawionej przez resort finansów, komisję kontroli giełd SEC i urzędu regulacji rynków surowcowych CFTC dotyczy obowiązku obracania znormalizowanymi produktami pochodnymi przez izby kompensacyjne. Dotąd wymieniano je za obopólną zgodą. Ustawodawcy chcą w ten sposób kontrolować specjalistów od produktów pochodnych, zwłaszcza narzucając im normy dotyczące funduszy własnych i zmuszając ich do przedstawiania sprawozdań z działalności.
Działania te zmierzają do zwiększenia przejrzystości na rynku, który jeszcze 20 lat temu był w powijakach. Od tamtej pory rozwija się w postępie geometrycznym, przy milczącej aprobacie rządów i banku centralnego Fed pod rządami Alana Greenspana. Władze chcą także uniknąć stwarzania przez ten rynek zagrożeń dla całego systemu finansowego.
Bankructwo firmy ubezpieczeniowej AIG i banku Lehman Brothers jesienią 2008 wykazało, jak bardzo niebezpieczne może być nadmierne zaangażowanie się w produkty pochodne, w tym przypadku — umowy o przenoszeniu ryzyka kredytowego (credit default swaps, CDS). Władze chcą doprowadzić do standaryzacji tych produktów finansowych, aby ułatwić obrót nimi i mieć na tym kontrolę. Derywatywy te początkowo uważane za zabezpieczenie się firm przed ryzykiem niewykupienia tytułów dłużnych stały się z biegiem czasu produktami spekulacyjnymi.
Reforma dotyczy tych instrumentów pochodnych, którymi obrót następuje za zgodą obu stron, między pośrednikami finansowymi, bez nadzoru żadnego organu regulacji. Zupełnie inna sytuacja dotyczy pozostałych produktów finansowych, np. terminowych kontraktów surowcowych, które są zawierane na zorganizowanych rynkach. Prasa amerykańska ocenia obecnie rynek derywatów na 350 bln dolarów.
[i]afp, dpa[/i]