Sławomir Skrzypek bronił ubiegłorocznych działań NBP. Powiedział, że podwyższona inflacja była raczej efektem polityki rządowej (chodzi m.in. o wzrost cen regulowanych). Jego zdaniem w mniejszym stopniu zawdzięczaliśmy ją decyzjom Rady Polityki Pieniężnej, ale nie z 2008 r., tylko z poprzednich dwóch lat. Zmiany stóp procentowych działają bowiem na gospodarkę z opóźnieniem.
Skrzypek podkreślał, że NBP szybko zareagował na wybuch kryzysu finansowego. Mówił, że opracowanie pakietu zaufania dla sektora bankowego zajęło bankowi centralnemu kilka dni. – Pakiet wypełnił swoją rolę. Żaden bank nie upadł – powiedział szef NBP.
Prezes banku centralnego odniósł się do informacji podawanych kilka tygodni temu przez przedstawicieli resortu finansów o dużych tzw. niezrealizowanych różnicach kursowych. Zdaniem urzędników ministerstwa te kwoty mogłyby być uznane za zysk banku centralnego. Przekazanie go budżetowi ograniczyłoby przyszłoroczne problemy z deficytem. – W tej chwili dodatnie niezrealizowane różnice kursowe to ok. 10 proc. tego, o czym mówił pan minister – stwierdził Skrzypek.
Posłowie PO pytali o strukturę zatrudnienia i wzrost wydatków na zatrudnienie w NBP w 2008 r. Skrzypek odpowiedział, że liczba pracowników zmniejszyła się z blisko 4,5 tys. w 2006 r. do 3,7 tys. w pierwszej połowie 2009 r. Ujawnił też, że w 2008 r. zarabiał miesięcznie 32,9 tys. zł.