Szczerze mówiąc, od początku 2007 r. już nic mnie nie zaskakuje. Cały świat stanął na głowie. Ale rzeczywiście udział MFW w ratowaniu Grecji budził kontrowersje, zaskoczyło mnie także, że niemiecki rząd, który na początku był przeciwny udziałowi MFW, zmienił zdanie. Teraz fundusz jest bardzo przydatny, bo będzie analizował strukturę greckich wydatków, i to przynajmniej przez trzy lata.
[b]Jest pan zwolennikiem powołania przez strefę euro własnego funduszu ratunkowego. [/b]
Od dawna razem z moim przyjacielem Danielem Grossem promujemy ideę stworzenia Europejskiego Funduszu Walutowego. Gdyby dziś istniał, nie byłoby problemu ze stworzeniem pakietu dla Greków. Byłoby to również lekarstwo na niedociągnięcia finansowe krajów członkowskich. Zawsze trzeba być przygotowanym na jakieś wydarzenia niezgodne z planem. Taki fundusz pozwoliłby w sposób zorganizowany ratować kraj należący do unii walutowej.
[b]Czy pana zdaniem kłopoty Greków spowodują, że kraje planujące przyjęcie euro zastanowią się dwa razy, czy rzeczywiście warto się spieszyć do unii walutowej?[/b]
Mam nadzieję, że będzie to bardzo użyteczna lekcja. Grecja przyjęła euro dość lekkomyślnie, traktując kryteria z Maastricht jako jakieś tam wskaźniki; trochę „pomasowali” statystyki i wszystko im pasowało. Nie zdawali sobie sprawy, że kryteria z Maastricht są naprawdę ważne. Nie odrobili tej lekcji i kiedy się okazało, że znów mają z nimi kłopoty, ponownie zabrali się za „masowanie” statystyk. Kiedy kandydaci do euro patrzą na greckie zmagania, mam nadzieję, że wyciągają z nich własne wnioski i zadadzą sobie pytanie: czy jesteśmy gotowi? I czy cena, jaką płaci dzisiaj Grecja, jest warta pośpiechu w przyjmowaniu wspólnej waluty?