Euro lekkomyślnych Greków

Thomas Mayer, główny ekonomista Deutsche Banku AG

Publikacja: 04.05.2010 02:43

Thomas Mayer

Thomas Mayer

Foto: Forum

[b]Rz: Rynki światowe z umiarkowanym optymizmem zareagowały na informację o gigantycznej pomocy dla Grecji. Dlaczego tak się dzieje?[/b]

Thomas Mayer: Rynki są pełne wątpliwości, czy nawet tak wielka kwota jest w stanie pomóc Grecji we wprowadzaniu wyjątkowo ostrego programu oszczędnościowego; są także sceptyczne co do efektów tego wdrożenia. Z drugiej jednak strony odsunięta została, przynajmniej na jakiś czas, groźba ogłoszenia niewypłacalności przez Greków – to dobra wiadomość.

[b]Zgodzi się pan jednak, że Grecy od dawna nie mieli rządu, który byłby tak zdeterminowany w naprawie finansów państwa?[/b]

Tak, ale to zbyt mało.

[b]Co powinien więc zrobić teraz grecki rząd, skoro ma gwarancję pomocy?[/b]

Niezbędne jest porozumienie ze związkami zawodowymi, bo musi mieć społeczne przyzwolenie na wprowadzenie zaplanowanych reform. Grecy dzisiaj potrzebują cięć nie tylko w sektorze publicznym, ale i w prywatnym. Cała Grecja musi poprawić swoją konkurencyjność.

[b]Grecja powinna odnosić same sukcesy. Ma doskonałe położenie, świetne warunki do rozwoju turystyki, mnóstwo jest miłośników historii tego kraju. Dlaczego więc to wszystko nie zadziałało?[/b]

Grecja jest zbyt droga. Turyści takie same piękne plaże mają tuż obok – w Turcji, i to za ułamek greckiej ceny. To dlatego Grecja nie jest tak popularna, jak powinna być.

[b]Coś w tym chyba jest, za kawę w ulicznym barze zapłaciłam niedawno 4 euro, czterokrotnie więcej niż we Włoszech.[/b]

Cztery euro za kawę na ulicy? To najdroższa kawa w Europie!

[b]Ale nie to chyba było powodem, dla którego niemiecki rząd tak długo opierał się udzieleniu pomocy rządowi w Atenach? Raczej chodziło o to, żeby Grecy nie mieli poczucia, że dostali znów łatwe pieniądze do wydania.[/b]

Taka pomoc wewnątrz strefy euro nie była wcześniej przewidziana w traktacie z Maastricht. A kiedy Niemcy wchodzili do unii walutowej, otrzymali przyrzeczenie, że coś takiego nie będzie miało miejsca. Ostatni „Spiegel” cytuje prezydenta Koehlera, który wówczas jeszcze jako sekretarz stanu negocjował ze strony niemieckiej traktat z Maastricht. Hoerst Koehler powiedział wówczas, że absolutnie nie ma ryzyka, by niemieccy podatnicy musieli składać się na finansowanie deficytu innego kraju strefy euro. Także z tego powodu trudno jest dzisiaj wytłumaczyć Niemcom, że te obietnice sprzed dziesięciu lat nie są spełnione.

[b]Grecja znalazła się w pułapce. Nie może opuścić strefy euro, bo nie pozwala na to traktat lizboński. Nie ma z czego spłacić długu. Ma jakieś wyjście?[/b]

Nie ma i dlatego dostała pieniądze.

[b]Przyzna pan jednak, że przeciągnięcie greckiej tragedii na pół roku nie tylko pogorszyło sytuację tego kraju, ale i zaczęło zagrażać innym krajom strefy euro – Hiszpanii i Portugalii?[/b]

To bardzo możliwe, że właśnie ciągnąca się miesiącami niepewność spowodowała falę niepokoju na rynkach. Z drugiej strony niemieccy politycy mieli ogromne zadanie do wykonania – przekonać obywateli, że Grecy powinni dostać pieniądze. To nie było łatwe.

[b]No ale trzeba pamiętać, że pakiet pomocowy powinien powstrzymać rozszerzanie się greckiej zarazy.[/b]

Rozumiem, że chodzi o Portugalię, Hiszpanię, Irlandię, a nawet Włochy, których dług publiczny sięga ponad 200 proc. PKB? Przyznanie pakietu powinno pomóc im wszystkim. Jednocześnie zmniejszy się presja na samą Grecję.

[b]Mimo oporu samych Niemców to jednak niemieckie banki i Deutsche Bank jako pierwszy udzieliły wsparcia dla udzielenia pomocy Grekom. [/b]

Chciały tego także banki francuskie, brytyjskie i szwajcarskie. Jest ono w interesie wszystkich, aby Grecja była nadal wypłacalna. Zobaczymy jednak, jaką formę przybierze ostatecznie wsparcie ze strony banków. Na razie mamy jedynie oświadczenie z poparciem Instytutu Finansów Międzynarodowych, w którym światowe instytucje wyrażają swoje poparcie. Na szczegóły musimy poczekać.

[wyimek]Z tak solidnymi fundamentami Polska powinna się czuć predysponowana do przyjęcia euro [/wyimek]

[b]W tej greckiej tragedii zmieniła się także rola MFW, który dotychczas tylko oceniał politykę gospodarczą strefy euro. Teraz fundusz mówi Grekom, że powinni zmniejszyć wydatki na wojsko. Czy jest pan zaskoczony takim rozwojem sytuacji?[/b]

Szczerze mówiąc, od początku 2007 r. już nic mnie nie zaskakuje. Cały świat stanął na głowie. Ale rzeczywiście udział MFW w ratowaniu Grecji budził kontrowersje, zaskoczyło mnie także, że niemiecki rząd, który na początku był przeciwny udziałowi MFW, zmienił zdanie. Teraz fundusz jest bardzo przydatny, bo będzie analizował strukturę greckich wydatków, i to przynajmniej przez trzy lata.

[b]Jest pan zwolennikiem powołania przez strefę euro własnego funduszu ratunkowego. [/b]

Od dawna razem z moim przyjacielem Danielem Grossem promujemy ideę stworzenia Europejskiego Funduszu Walutowego. Gdyby dziś istniał, nie byłoby problemu ze stworzeniem pakietu dla Greków. Byłoby to również lekarstwo na niedociągnięcia finansowe krajów członkowskich. Zawsze trzeba być przygotowanym na jakieś wydarzenia niezgodne z planem. Taki fundusz pozwoliłby w sposób zorganizowany ratować kraj należący do unii walutowej.

[b]Czy pana zdaniem kłopoty Greków spowodują, że kraje planujące przyjęcie euro zastanowią się dwa razy, czy rzeczywiście warto się spieszyć do unii walutowej?[/b]

Mam nadzieję, że będzie to bardzo użyteczna lekcja. Grecja przyjęła euro dość lekkomyślnie, traktując kryteria z Maastricht jako jakieś tam wskaźniki; trochę „pomasowali” statystyki i wszystko im pasowało. Nie zdawali sobie sprawy, że kryteria z Maastricht są naprawdę ważne. Nie odrobili tej lekcji i kiedy się okazało, że znów mają z nimi kłopoty, ponownie zabrali się za „masowanie” statystyk. Kiedy kandydaci do euro patrzą na greckie zmagania, mam nadzieję, że wyciągają z nich własne wnioski i zadadzą sobie pytanie: czy jesteśmy gotowi? I czy cena, jaką płaci dzisiaj Grecja, jest warta pośpiechu w przyjmowaniu wspólnej waluty?

[b]Czy w takim razie Polska powinna się spieszyć z przyjmowaniem euro? [/b]

Polska to zupełnie inna sprawa. Z tak solidnymi fundamentami gospodarczymi i po przejściu suchą nogą przez kryzys finansowy Polska powinna czuć się bardziej predestynowana do wejścia do eurolandu. Ale tak jak wszystkie inne kraje musi zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście chce przyjąć na siebie takie zobowiązania. Moim zdaniem w przypadku Polski odpowiedź powinna brzmieć: tak.

[b]Grecy na dzisiaj ogłosili strajk generalny. Czy to pana dziwi?[/b]

W żadnym wypadku. Rozumiem, że ludzie muszą dać upust swojemu gniewowi i frustracjom. Najważniejsze jest jednak, aby po takim wyładowaniu się poszli do pracy i wprowadzili program naprawczy. Jeśli jednak rząd nie porozumie się z centralami związkowymi, grozi powrót do sytuacji, kiedy rynki znów będą karały greckie obligacje.

[ramka][srodtytul]CV[/srodtytul]

Jest głównym ekonomistą Deutsche Banku od stycznia 2010 r., zastąpił na tym stanowisku prof. Norberta Waltera. 55-letni Mayer był wcześniej głównym ekonomistą ds. europejskich w Deutsche Banku, pracował też w Kiel Institute for Global Economy, MFW oraz w bankach Salomon Brothers i Goldman Sachs. W DB od 2002 r.[/ramka]

[b]Rz: Rynki światowe z umiarkowanym optymizmem zareagowały na informację o gigantycznej pomocy dla Grecji. Dlaczego tak się dzieje?[/b]

Thomas Mayer: Rynki są pełne wątpliwości, czy nawet tak wielka kwota jest w stanie pomóc Grecji we wprowadzaniu wyjątkowo ostrego programu oszczędnościowego; są także sceptyczne co do efektów tego wdrożenia. Z drugiej jednak strony odsunięta została, przynajmniej na jakiś czas, groźba ogłoszenia niewypłacalności przez Greków – to dobra wiadomość.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje