Nawet w kryzysowych latach 2004 – 2005 r., kiedy z problemami borykały się m.in. Kopalnia Węgla Kamiennego Budryk i Agencja Rynku Rolnego, zaangażowanie budżetu w spłaty kredytów było niższe.
Skąd więc znaczny wzrost wydatków związanych z wykorzystaniem gwarancji? „Kwota obejmuje wydatki za zobowiązania kredytobiorców znajdujących się w niestabilnej sytuacji finansowej, których ryzyko wypłat ze środków budżetowych jest bardzo wysokie” – czytamy w uzasadnieniu do projektu budżetu. „Podmioty te należą m.in. do sektorów: transportowego i budownictwa mieszkaniowego” – głosi dokument.
Resort finansów, który kontroluje przyznawanie gwarancji, tłumaczy, że jednym z korzystających jest PKP. Spółka boryka się z ok. 6 mld zł długu. – W tym roku i w przyszłym nie zakładamy, że rządowe gwarancje będą wykorzystane – mówi jednak Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP.
Także eksperci rynku kolejowego zastanawiają się, skąd takie założenie w budżecie. – PKP od dłuższego czasu roluje zaciągnięte kredyty i obligacje. Ma na to zgodę rządu. W ten sposób problem gigantycznych zobowiązań, nierozwiązany chociażby poprzez sprzedaż nieruchomości kolejowych, odsuwany jest w czasie – mówi Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR.
– Zastanawiające więc, skąd wzięły się w budżecie takie sumy. W momencie spłaty części zobowiązań istnieje groźba, że pozostali wierzyciele PKP upomną się o swoje, a wtedy Skarb Państwa będzie musiał spłacić większość kolejowych długów. – Nie sądzę, aby resort finansów był na to przygotowany – dodaje.