Miasta lśnią i błyszczą. Wzdłuż reprezentacyjnych ulic i placów wiszą kilometry girland i tysiące ozdób – świetlne kurtyny, fontanny, kule, anioły itp. Największą choinkę w Gdańsku zdobi 30 tys. lampek i 500 bombek; w Gorzowie Wielkopolskim drzewo na pl. Ofiar Katynia przystrajają łańcuchy z 27 tys. diod. W Bydgoszczy oświetlono ponad 5,5 km najważniejszych traktów, a Olsztyn na głównym Starym Mieście ma 1,1 tys. choinek.
To wszystko oczywiście kosztuje. W tym roku Wrocław na ozdobienie miasta wyda 1,4 mln zł. Warszawa w poprzednich latach zakupiła dekoracje za 4 mln zł, w tym dokupiła nowe – w sumie za 890 tys. zł.
To nowoczesne systemy oświetleniowe. Są energooszczędne, można dzięki nim uzyskiwać niestandardowe efekty. W stolicy w tym roku zainstalowano 1,7 mln lampek LED. Cała iluminacja świąteczna także w Gdańsku zostanie wykonana w technologii LED. – Łączna moc wszystkich elementów to 15 kW, co można porównać z ośmioma czajnikami elektrycznymi – chwali Michał Piotrowski z biura prasowego Gdańska.
[wyimek]1,7 mln lampek świątecznych ozdabia w tym roku Warszawę[/wyimek]
Oprócz zakupów dekoracji corocznie spore koszty pociąga ich eksploatacja. Toruń tylko na uliczną iluminację wyda 87 tys. zł. – Z tego 30 tys. trzeba zapłacić za prąd, 30 tys. za montaż i demontaż oświetlenia, 16 tys. za naprawy i 11 tys. za materiały (m.in. wymiana lampek na diody) – wylicza Aleksandra Iżycka, rzecznik prezydenta Torunia.