Już jutro akcjonariusze Polskiej Grupy Energetycznej będą głosować nad istotną zmianą w jej statucie. Ministerstwo Skarbu, które ma 69,3 proc. akcji PGE, chce zablokować możliwość jej przejęcia, nawet gdyby zeszło z udziałami poniżej progu 50 proc. To już kolejna firma, w której rząd nie chce utracić wpływów, sprzedając jednocześnie kolejne pakiety akcji. W jaki sposób Skarb Państwa może się chronić przed utratą kontroli? Ograniczając prawo innych akcjonariuszy do wykonywania głosu na walnym zgromadzeniu, np. do pewnej maksymalnej części wszystkich akcji.
Wcześniej zbliżone statutowe obostrzenia rząd wprowadził w Orlenie, Lotosie, Tauronie, PZU i PKO BP czy Giełdzie Papierów Wartościowych. W jaki sposób te spółki są wybierane? – Co do zasady, naszym celem jest ujednolicenie statutów tych spółek, które są kluczowe z punktu widzenia interesów państwa – wyjaśnia Maciej Wewiór, rzecznik ministerstwa.
Ważne, bo duże
Wiadomo jednak, że są to przede wszystkim warte miliardy duże firmy giełdowe, istotne dla całej gospodarki. Osiem z nich wchodzi w skład indeksu największych firm z GPW – WIG20. To krajowi potentaci w dziedzinie energetyki, paliw czy finansów. Jednocześnie są to firmy kluczowe z punktu widzenia finansów państwa – nie tylko dzięki płaconym podatkom i dywidendom. Dzięki ich dużej płynności, która umożliwia sprzedaż kolejnych pakietów akcji na GPW, Skarb Państwa może stosunkowo łatwo zdobywać wpływy z prywatyzacji.
Mechanizmy obrony praw większościowego akcjonariusza są w nich zbliżone. Najbardziej powszechnym modelem, zastosowanym np. w Orlenie, Tauronie, PZU, jest nałożenie na mniejszościowych inwestorów 10-proc. limitu głosów, z których można wykorzystywać prawa na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Jeżeli ktoś ma np. 15 proc. akcji spółki, a nie jest Skarbem Państwa, to siła oddanych przez niego głosów zostanie w głosowaniu zredukowana.
W Lotosie i Azotach Tarnów wprowadzono rozwiązanie nieco inne – tam akcjonariusze mogą wykonywać głos z akcji stanowiących maksymalnie 20 proc. kapitału.