Jeśli chodzi o podejście do postanowień ostatniego szczytu Unii Europejskiej Francuzi nie różnią się zbytnio od Brytyjczyków. Jak wynika z opublikowanego w lokalnej prasie sondażu przygotowanego przez BVA około 52 proc. obywateli odrzuca projekt nowej unii fiskalnej. Za wprowadzeniem reform opowiada się zaledwie 45 proc. respondentów. Pozostali nie mają wypracowanego zdania na ten temat.
Stanowisko Francuzów może okazać się kluczowe dla przyszłości strefy euro. W przyszłym roku odbędą się wybory. Główny orędownik reformy oraz obecnie urzędujący prezydent republiki Nicolas Sarkozy nie może być pewny reelekcji. Jego najsilniejszy kontrkandydat, socjalista Francois Hollande, zapowiedział, że jeśli dojdzie do władzy to będzie renegocjował przyjęte ubiegłym tygodniu uzgodnienia. Jego zdaniem przyjęta umowa jest niekompletna.
- Jeśli zostanę prezydentem to będę dążył do renegocjacji przyjętych postanowień – poinformował Hollande na antenie RTL. – Chcę uzupełnić przyjętą umowę o wszystko, czego jej obecnie brakuje – tłumaczy. Zdaniem Francois Hollande przyjęty projekt jest niekompletny. Jego zdaniem brakuje w nim zapisów zezwalających na większą interwencję na rynku Europejskiego Banku Centralnego, wprowadzających euroobligacje oraz opisujących zasady działania funduszy pomocowych. To jednak nie wszystko. Jak tłumaczy Hollande – głównym celem powinien być wzrost gospodarczy – twierdzi. – Bez wzrostu gospodarczego nie uda nam się osiągnąć żadnego z postawionych celów redukcji deficytu – tłumaczy.
Obaj kandydaci prezentują podobny pogląd na sprawę. Nie wiadomo jednak jaką decyzję podejmą obywatele kraju, który reprezentują. Wynikami sondażu Francuzi wpisali się na coraz dłuższą listę krajów, które sceptycznie podchodzą do uzgodnień szczytu. Wcześniej swoje negatywne stanowisko wyrazili już Brytyjczycy, Irlandczycy, Czesi, Estończycy i Finowie.