Akcjonariusze TP jednak nie muszą się obawiać skutków ugody – firma już wcześniej utworzyła rezerwy na równowartość 2,4 mld zł, więc nie powinna się ona odbić na zysku netto. Co więcej, spółka chce także wypłacić w tym roku dywidendę i podzielić się ubiegłorocznym zyskiem. Ma ona wynieść 1,5 zł na akcję (w sumie ponad 2 mld zł).
– Wybraliśmy rozwiązanie trudne, ale finalnie najlepsze dla TP i akcjonariuszy – mówi Maciej Witucki, prezes spółki, kontrolowanej przez France Telecom. Wituckiemu przypadło w udziale zbierać owoce decyzji swoich poprzedników. – Ugoda kończy spór, który jest dłuższy niż historia TP – dodaje.
Wczoraj w warszawskiej siedzibie telekomu w późnych godzinach wieczornych warunki porozumienia zaakceptowała rada nadzorcza firmy. Ugoda zamknie spór z DPTG o rozliczenie zysków z pierwszej w naszym kraju magistrali światłowodowej (tzw. NSL), wybudowanej przez Duńczyków jeszcze dla prawnego poprzednika TP: Poczty Polskiej Telefonu i Telegrafu w latach 1991 – 1993. W umowie z 1991 r. DPTG zagwarantowało sobie 14,8 proc. zysku ze światłowodu przez 15 lat.
Gdy ruch w światłowodzie zaczął rosnąć, TP zaczęła kwestionować wysokość faktur DPTG i płaciła tyle, ile sama wyliczyła. Argumentowała, że przecież łącze wymagało od niej inwestycji. Duńczycy poszli jednak do sądu i wygrali w międzynarodowym arbitrażu.
Przez ostatnich kilkanaście miesięcy TP próbowała na wszelkie możliwe, przewidziane w prawie sposoby uchronić się przed koniecznością zapłaty na rzecz DPTG najpierw 1,6 mld zł, a potem blisko 3 mld zł. Duńczycy domagali się od polskiego telekomu tych pieniędzy na mocy orzeczenia Trybunału Arbitrażowego w Wiedniu, który we wrześniu 2010 r. nieoczekiwanie dla zarządu TP – przyznał im rację. Arbitrzy nakazali wtedy polskiej firmie zapłacić DPTG blisko 1,6 mld zł z tytułu rozliczeń w latach 1994 – 2004. Duńczycy – mimo że TP zapłaty nie wniosła i odwołała się od wyroku – poszli za ciosem: wystąpili o kolejne 1,2 mld zł z tytułu rozliczeń do końca 2009 r.