Umowa Bumaru na eksport do Indii 204 pancernych pojazdów ewakuacyjno-remontowych WZT 3 za 275 milionów dolarów, podpisana w połowie stycznia, wciąż nie ma akceptacji rady nadzorczej, czyli przedstawicieli państwowego właściciela. To blokuje wszelkie decyzje.
– Oczekujemy jednoznacznego sygnału startu ze strony ministra Skarbu Państwa, bo tylko on może przełamać wahania rady – mówi prezes Bumaru Edward E. Nowak. Szef największego holdingu obronnego w kraju, którego przychody sięgnęły w ubiegłym roku 2,8 mld zł, w piątek naradzał się z kierownictwem Zakładów Mechanicznych Bumar Łabędy, śląskiej fabryki czołgów i producenta WZT 3.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, rząd sprawdza umowę z Hindusami, bo opinie środowiska i ekspertów zbrojeniówki kwestionują opłacalność przedsięwzięcia. Uważają też trzyletni termin dostaw WZT 3 za nierealny już na starcie. – Bumar już w tym roku musiałby wyprodukować prawie 50 pojazdów. To niewykonalne – mówi wysoki urzędnik z nadzorującego Bumar resortu.
204 pojazdy typu WZT 3, warte 275 milionów dolarów, ma dostarczyć Bumar indyjskiemu koncernowi BEML
– To jest bardzo trudny kontrakt, ale policzyliśmy to dokładnie. Będzie on dla zakładu w Łabędach i całej korporacji opłacalny – zapewnia Nowak. Podkreśla, że w kalkulacjach uwzględniono różne ryzyka, ale nie przewidziano, że trzeba będzie stracić prawie dwa miesiące na uzyskanie korporacyjnej zgody na rozpoczęcie projektu, od którego zależy przyszłość kluczowej fabryki pancernej w Polsce.