Z danych wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska wynika, że w maju 26,6 tys. firm zalegało z płatnościami dla kontrahentów łącznie na kwotę 1,2 mld zł. To oznacza, że zaległości ma o połowę więcej podmiotów niż rok temu i w takim samym tempie przyrasta suma długów.
Chociaż najszybciej rosną zaległości w budownictwie, to najwięcej jest ich w branży spożywczej. – To aż 280 mln zł, o 30 proc. więcej niż rok temu – mówi Tomasz Starzyk z Bisnode. Zauważa jednak, że chociaż wzrosła kwota niezapłaconych faktur, to o 3 proc. zmniejszyła się liczba zgłoszonych dłużników. Jego zdaniem wiele firm, i to z różnych działów gospodarki, traktuje kredyt kupiecki jako najtańszy sposób kredytowania firmy, pozyskania kapitału obrotowego.
W budownictwie w maju zaledwie 6,1 tys. zgłoszonych dłużników zalegało z płatnościami na ponad 232 mln zł. W porównaniu z majem ub. roku to wzrost o ponad 130 proc. Opóźnienia rosną lawinowo. Przekłada się to na liczbę upadłości. Ale są branże, w których sytuacja się poprawia. W przypadku firm metalurgicznych o 12 proc. spadła liczna dłużników, a zaległości zmniejszyły się o prawie 60 proc., do 46 mln zł. O 34 proc. spadła też kwota zadłużenia firm związanych z dystrybucją i produkcją opon oraz w przemyśle spirytusowym.
Z badania, jakie wśród 200 mikro i małych firm przeprowadziła firma EGB Finanse sp. z o.o. – wynika, że jeśli z powodu zatorów pogarsza się płynność (a z taką sytuacją spotyka się ponad połowa przedsiębiorstw), to aż 73 proc. małych przedsiębiorstw i 39 proc. mikrofirm opóźnia moment zapłaty dostawcom, nakręcając spiralę zadłużenia. A prawie co czwarta mikrofirma przesuwa w czasie płatność podatków i składek ZUS. Wciąż zaś bardzo rzadko firmy decydują się na sprzedaż wierzytelności przed terminem wymagalności, co pozwala natychmiast pozyskać gotówkę. Robi tak tylko 3 proc. małych firm. Za to więcej niż co trzecia sama zaciąga kredyt bankowy.