GUS podał, że w ciągu 10 miesięcy tego roku sprzedaliśmy zachodniemu sąsiadowi ponad 25 proc. produktów wysyłanych za granicę (udział Niemiec w imporcie ogółem to ponad 21 proc.). To o jeden punkt procentowy mniej i w eksporcie, i w imporcie niż w tym samym czasie w roku ubiegłym. Wartość naszego eksportu za Odrę jest mniejsza o 0,2 proc., a importu o 5,6 proc. w stosunku do dziesięciu miesięcy zeszłego roku.
Z danych GUS wynika, że eksport liczony w euro w ciągu dziesięciu miesięcy tego roku wzrósł o 3,7 proc. (do 118,5 mld euro), zaś import jest niższy o 1,3 proc. (125,7 mld euro).
Liczony w złotych eksport w cenach bieżących wyniósł 500,0 mld zł, a import 531,0 mld zł. W porównaniu z analogicznym czasu zeszłego roku eksport zwiększył się o 8,7 proc., a import o 3,6 proc. Ujemne saldo wyniosło 31,0 mld zł (w zeszłym roku 52,4 mld zł).
Ujemne salda odnotowaliśmy z krajami rozwijającymi się (minus 15,3 mld euro) i z krajami Europy Środkowo-Wschodniej (minus 8,7 mld euro).
Dynamika eksportu i importu po październiku była lepsza niż miesiąc wcześniej (eksport liczony w euro wzrósł po 9 miesiącach o 1,9 proc. r./r., a import spadł o 2,6 proc.). Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK, zwraca uwagę na różnicę dni roboczych we wrześniu i w październiku. W październiku było ich więcej. – Nie jest więc tak, że w październiku wymiana handlowa przyspieszyła. Dynamika jest taka sama, część operacji wrześniowych opisywano później – tłumaczy ekonomista. Głębsze hamowanie importu powoduje, że deficyt handlowy jest już prawie dwa razy niższy niż rok temu. Teraz wynosi 7,2 mld euro, a przed rokiem było to 13,1 mld euro